Testujemy nową Hondę Civic Tourer

Honda Civic Tourer to auto obok którego trudno przejść obojętnie. Klasyczna, pięciodrzwiowa odmiana Hondy ochrzczona została mianem „UFO”. W tym przypadku mamy do czynienia z jeszcze bardziej odważną stylistyką.
Chodzi oczywiście o tylną część auta. Liczne przetłoczenia. Muskularne błotniki i wystające ponad linię tylnej klapy światła. Jednego nie można im odebrać. Są oryginalne i wyróżniają się w tłumie.

Czy jednak japońskim inżynierom udała się trudna sztuka połączenia auta o sportowym rodowodzie z nadwoziem kombi? Spróbujemy to ocenić. Przyjrzyjmy się zatem temu czym Civic odebrał konkurencji prowadzenie w klasie kombi. Oczywiście chodzi o bagażnik. Mieści on 624 litry. To pojemność monstrualna. Dość wspomnieć, że w Octavii ma on 590 litrów. Oczywiście coś za coś. Civic nie ma koła zapasowego a zbiornik paliwa umieszczono w przedniej części auta. Za to pod podłogą znajduje się dodatkowo 117 litrowy schowek wielkości ogromnej walizki! Dodatkowy, bonusem są fotele Magic Seats. Ich siedziska można składać do pionu, dzięki czemu w tylnym rzędzie przewieziemy na przykład telewizor albo wysokie kwiaty.

Ogromną zaletą nowego Civica jest silnik i-VTEC. Jeden z ostatnich, które pracują bez turbiny. Z pojemności 1,8 litra japońscy inżynierowie wykrzesali 142 KM i 178 Nm momentu obrotowego. Wydaje się sporo ale auto do 100 km/h przyspiesza w nieco ponad 9 sekund. Wynik dobry w czasie jazdy aż tak tego nie czuć.

Skrzynia biegów z dość długimi przełożeniami odwdzięcza się jednak świetnym spalaniem. W mieście zmieścimy się między 7 a 8 litrów. By jeździć dynamiczniej trzeba kręcić silnik wyżej, co swoją drogą i-VTEC lubi jak mało który.

Promocyjny cennik Civica Tourer zaczyna się od 74200. Czy warto? Trzeba sprawdzić samemu. Jedno jest pewne, Civic nie jest bezduszną „wytłoczką” i miłośnicy japońskiej motoryzacji na pewno to docenią.
Auto do testów użyczyła firma Honda Gdynia.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj