Krystyna Prońko miała mieszkać w Gdyni. Plany pokrzyżował stan wojenny [AUDIO]

– Bardzo lubię piosenki z Lata Muminków. Były takie czasy, że śpiewałam je na koncertach. Ale przestałam, bo pokolenie jest w Pana (Piotra Jaconia – przyp. red.) wieku, albo i starsze. A dzieci już się zmieniły, przyznała Krystyna Prońko w Radiu Gdańsk. Wokalistka i kompozytorka była gościem Gdyni Głównej Osobistej. Krystyna Prońko jest bardzo związana z Gdynią. Tu w Teatrze Muzycznym grała w spektaklu Kolęda Nocka i uczyła młodych adeptów śpiewu. W Gdyni od dwudziestu lat mieszka brat wokalistki. – Dawniej mieszkał na Śląsku, ale ciągle chorował. Przeprowadził się też z powodu dzieci, bo tutejszy klimat był lepszy. Sprzedał mieszkanie w Katowicach i kupił dom nad morzem. Jest  muzykiem, saksofonistą, na początku gdańskie środowisko nie chciało go przyjąć, ale teraz znalazł tu swoje miejsce. Ma duże doświadczenie koncertowe, ten kontakt jest zachowany, bo pełni rolę mojego menadżera.

Prońko również zastanawiała się nad wyprowadzką na Wybrzeże, ale los zadecydował inaczej. – Próbowałam się przenieść w latach osiemdziesiątych. Wtedy uczyłam w studiu teatralnym im. Danuty Baduszkowej i proponowano mi, żebym zostałam tam etatowym nauczycielem, nawet dano mi służbowe mieszkanie. Jednocześnie dostałam podobną propozycję z Katowic. Zastanawiałam się, jak mam to wszystko pogodzić: Gdynię, Katowice i granie koncertów, byłabym cały czas na walizkach. Potem nastał stan wojenny i sprawa sama się rozwiązała, zewsząd mnie powyrzucano.

Artystka mówiła też o udziale w spektaklu Kolęda Nocka, które wystawiała w Teatrze Muzycznym. Przedstawienie zachwyciło publiczność odważnymi tekstami piosenek, ale zdjęto je z afisza tuż po wprowadzeniu stanu wojennego. – Recenzje były bardzo dobre, na premierze na pewno pojawił się Andrzej Wajda. Nie pamiętam więcej, to chyba było tak stresujące, że wyłączyłam receptory. Chyba nie dobiliśmy do setki przedstawień, a pod koniec 1981 roku zdjęli nas z dnia na dzień.

– Mieliśmy świadomość mocy, jaką ma ta sztuka. Te trzy songi, które sama śpiewałam, już jak się rozluźniła polityczna atmosfera, włączyłam w swoje recitale. Zrobiłam to bardzo tendencyjnie, wcale nie było to takie obojętne, jeśli chodzi o ówczesną cenzurę. Dopiero w 1987 roku te piosenki znów wróciły na antenę, bo wcześniej ich nie grano. Ale do tej pory mam zachowaną kasetę zastrzeżoną przez cenzorów, wspominała Krystyna Prońko.

W rozmowie z Piotrem Jaconiem artystka opowiadała też o nietypowej współpracy, którą podjęła ostatnio z jedną z popularnych wytwórni hip-hopowych. – Projekt nosi tytuł Albo Inaczej. Polega na tym, żeby treści z polskiego hip-hopu z lat 90. przetworzyć, zrobić nową aranżację. Oprócz piosenki „Oszuści” zaśpiewam też duet z Andrzejem Dąbrowskim. Historia zatoczyła koło, bo w latach 70. byliśmy razem w Estradzie Poznańskiej.

Jak mówi artystka, teraz trochę zwolniła tempo. – Jestem leniwa, teraz trochę za mało od siebie wymagam. Wcześniej wymagałam dużo więcej, podsumowała.

Posłuchaj całej audycji:

dr
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj