Procesja konna niedaleko Raciborza, zielony dyngus na Kaszubach, kulanie jajec na Górnym Śląsku i przywołyki dyngusowe na Kujawach. W wielu regionach Polski mieszkańcy w odmienny sposób świętują Wielkanocny Poniedziałek. Staropolskie zwyczaje znacznie różnią się od popularnego polewania wodą.
W województwach śląskim i świętokrzyskim tradycją jest kulanie jajec, nazywane też walcem. Polega na toczeniu jajka z góry do wykopanego dołka. Wygrywa osoba, której jajko trzy razy wpadnie do dołka. Z kolei dziewczęta stukają się kraszankami. Ta, której pisanka rozpadnie się jako pierwsza, najwcześniej wyjdzie za mąż.
Korowody to obyczaj charakterystyczny dla regionu Wielkopolski. Ulicami miasta przechodzą parady złożone z przebierańców: Dziada, Baby, Niedźwiedzia, Grajka i Kominiarza. Grupa odwiedza domy, oblewa wodą mieszkańców, a ich twarze smaruje sadzą. Zwieńczeniem pochodu jest wejście na wysoki komin, gdzie zgromadzonym ukazuje się postać diabła.
Świąteczna procesja jest znana również mieszkańcom terenów wokół Raciborza w województwie śląskim. Orszak złożony z jeźdźców na koniach i kapłana święci pola, by zapewnić urodzaj. Za to na Dolnym Śląsku starsi gospodarze idą w pole i w jego narożnikach umieszczają krzyżyki wykonane z rośliny o nazwie kłokoczka. Ma to chronić plony przed klęskami i złą pogodą.
Kujawy słyną z wierszy zwanych przywołykami dyngusowymi. Dawniej w Niedzielę Wielkanocną mieszkańcy wsi zbierali się na głównym placu. Mężczyźni stojąc na podeście recytowali miłosne wiersze o mieszkankach okolicy. W poematach podkreślali, ile wody wyleją na nie kolejnego dnia. Tradycja kultywowana jest nadal w jednej z dzielnic Inowrocławia.
Na Kaszubach obchodzi się tzw. zielonego dyngusa. Chłopcy „dyngują”, czyli zakradają się do domów i smagają bose stopy dziewcząt uschniętymi gałązkami jałowca. Panna, która ma najbardziej posiniaczone i poranione nogi, cieszy się największym powodzeniem u płci przeciwnej. Według legendy, w Poniedziałek Wielkanocny trzeba także zaczerpnąć i napić się wody z pobliskiej rzeki lub jeziora. To ma zapewnić ochronę przed chorobami.
W Wielkanocny Poniedziałek dzieci oblewają się wodą. fot. Agencja KFP/Andrzej J. Gojke
Mieszkańcy Małopolski wierzą w istnienie dziadów śmigustnych, słomianych potworów, które odwiedzają ich w nocy z niedzieli na poniedziałek. Legenda głosi, że to uciekinierzy z obozów tatarskich. Tatarzy poturbowali ich, obcięli języki i zabrali ubrania, więc zbiegli szukają pomocy odziani w łachmany. Ukrywają twarze za maskami z futer i obdartych pończoch, wydają jedynie pomruki i oblewają się wodą.
Nietypowym obrzędem jest Siuda Baba z Lednicy koło Wieliczki. Kobieta była strażniczką ogniska poświęconego pogańskiej bogini. Podczas posługi nie mogła się myć, dlatego wciąż była brudna od sadzy. Raz do roku szukała we wsi swojej następczyni, która nie mogła się wykupić od obowiązku pilnowania ognia.
Dzisiaj mężczyźni przebierają się za legendarną Babę, zakładając podarte spódnice i swetry oraz biżuterię z kartofli, kasztanów i żołędzi. Uzupełnieniem stroju są bicz i krzyż. Tak ubrani smarują na czarno twarze mieszkańców wsi.
Jednym z pogańskich zwyczajów jest kurek dyngusowy. O poranku młodzi chłopcy wozili po wsi koguta na wózku. Wcześniej zwierzę karmione było ziarnem moczonym w spirytusie, dlatego wydawało donośne odgłosy. Taka pobudka miała zapewnić mieszkańcom siły witalne. Później żywego koguta zastąpiono sztucznym, zrobionym ze słomy lub gliny.
Śmigus wywodzi się od słowa „smaganie”, polegał na biciu gałązkami wierzby lub palmami po nogach, co symbolizowało oczyszczenie z chorób i brudu. Dyngus pochodzi od średniowiecznego zwyczaju składania sobie wizyt między sąsiadami. Podczas takich spotkań obdarowywano się jedzeniem i śpiewano. Jeśli ktoś nie wręczył podarunku, oblewany był wodą.
dr