Dlaczego zespół Henry David’s Gun kojarzy się mi z jabłkiem? Czy folk rock może być fascynujący? I co w sopockiej Operze Leśnej robił zespół kojarzący się muzycznie raczej z klimatami rodem z USA? Podpowiem tylko jedno…zastrzelili mnie. Spokojnie, bo pozytywnie.
Kiedyś Pablo Casals powiedział, że muzyka współczesna to pustynia, na której można znaleźć wyplute pestki daktyli. Ja wczoraj znalazłam na tej pustyni piękne i dojrzałe jabłko. Dlaczego jabłko? Chyba dlatego, że kojarzy mi się z sadem i ze wsią. A od wsi niedaleko do folkloru, zaś folklor to znak rozpoznawczy Henry David’s Gun, mimo że grają ten folklor z wielkomiejską pewnością i rockową duszą.
Gdy słucha się tego tria w składzie Wawrzyniec Dąbrowski, Michał Sepioło i Maciej Rozwadowski aż trudno uwierzyć, że pochodzą z Polski. Takie zespoły prędzej można spotkać w Stanach Zjednoczonych czy Belgii. Tym bardziej cieszy ucho, że i my możemy pochwalić się takim bandem.
Czasem surowe brzmienie, a niekiedy ciepłe i melodyjne. W tych słowach mogłabym zamknąć recenzję, ale pozostałby niedosyt. Nie chcę przesłodzić, ale trudno nie zachwycić się słuchając tego zespołu i tego wokalu. Głos Wawrzyńca Dąbrowskiego jest po prostu hipnotyzujący, a czaru dodają mu jeszcze chórki perkusisty Macieja Rozwadowskiego. Chórki nie dość, że klimatyczne to jeszcze i wysoko oraz czysto zaśpiewane. Chapeau bas.
Choć zawsze szukam dziury w całym, to podczas tego koncertu trudno mi było znaleźć źle zagrany utwór. Podczas tytułowego singla „By the Riverside” płynęłam przez dźwięki jak zaczarowana wraz z publicznością. Podobnie było podczas utworów „Billy Without Teeth”, „Smell of Gasoline” oraz piosenki „Mandala”. Na bis usłyszeliśmy utwory zapożyczone z repertuaru zespołu Letters From Silence.
Muzycy po raz pierwszy zagrali w Sopocie. Widząc i słysząc reakcję publiczności mam nadzieję, że to nie ostatni koncert Henry David’s Gun w Trójmieście. Podobno najszczerszymi krytykami są dzieci, które oceniają najsurowiej. Jeżeli to prawda, to reakcja ze strony małej dziewczynki skaczącej i tańczącej przez cały występ powinna znaczyć więcej, niż moje słowa pochwały.
Pierwsza płyta długogrająca Henry David’s Gun trafi na sklepowe półki z końcem października. Fanom pozostaje czekać, słuchać singla „By the Riverside” i wypatrywać czy w kalendarzu koncertowym muzyków czasem nie pojawi się ich miejscowość.