Dlaczego Dorota Kolak nie bywa na premierach w Teatrze Muzycznym w Gdyni?

kolak w filmie

– Mój mąż (Igor Michalski, dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni – przyp. red.) ostatnio przyszedł z pracy do domu, usiadł na kanapie i powiedział „Jak jest mi ciebie żal, kochanie”. On właśnie skończył, a ja dopiero szłam do pracy – mówiła w audycji Gdynia Główna Osobista aktorka Dorota Kolak. Rozmowę prowadził Piotr Jacoń.
Aktorka zagrała jedną z głównych ról w filmie „Zjednoczone Stany Miłości” Tomasza Wasilewskiego. Obraz w ubiegłym tygodniu został nagrodzony Srebrnym Niedźwiedziem na Międzynarodowym Festiwalu Berlinale. – Nagroda należy do Tomka, bardzo długo pracował nad scenariuszem, więc nie roszczę sobie praw do statuetki – przyznała. – Ale wczoraj graliśmy w Teatrze Wybrzeże Marię Stuart i Adaś Nalepa (reżyser – przyp. red.) wręczył mi srebrnego pluszaka. Więc mam „swojego niedźwiedzia” – żartowała.

JESTEŚMY Z MERYL STREEP TAKIEGO SAMEGO WZROSTU

Kolak ujawniła, że berliński festiwal był dla niej dużym wydarzeniem, głównie ze względu na rozmach realizacyjny. – Fascynujące jest patrzenie na tę międzynarodową mozaikę, filmy i gości z całego świata. Jury (z przewodniczącą Meryl Streep – przyp. red.) miało iść szerokimi schodami, więc uprzątano im drogę. Mnie z Magdą Cielecką odsunięto pod jakąś windę. Nagle otworzyły się drzwi tej windy, a z niej wychodzi całe jury. Otarłam się o Meryl Streep. Chciałam zobaczyć, czy jestem od niej niższa czy wyższa. Już to wiem, że jesteśmy równego wzrostu – opowiadała.

NAPIĘCIE PODCZAS PREMIERY

„Zjednoczone Stany Miłości” to historie czterech nieszczęśliwie zakochanych kobiet, żyjących na początku lat 90. Kolak wciela się w postać Renaty, nauczycielki zafascynowanej sąsiadką Marzeną (graną przez Martę Nieradkiewicz – przyp. red.). Światowa premiera filmu „Zjednoczone Stany Miłości” przypadła na festiwal w Berlinie. – To było ogromne przeżycie, doskonała organizacja. Na salę wprowadzał mnie sam dyrektor festiwalu, po projekcji całą ekipą wychodziliśmy na scenę.

Dorota Kolak w filmie „Zjednoczone Stany Miłości”. Fot. materiały prasowe

Pierwsze odczucia po obejrzeniu dzieła? – To nie było swobodne oglądanie. Człowiek ma w sobie specyficzne napięcie, polegające na uważnym słuchaniu widowni, czy ludzie wychodzą, czy jest cisza, czy ktoś się zaśmiał. To był gigantyczny ekran, nie wiem czy w Polsce jest taki. Siedziałyśmy z Martą Nieradkiewicz pięknie ubrane, ale tak naprawdę trzymałyśmy się za spocone z nerwów ręce. Film angażuje widownię emocjonalnie, brawa były bardzo długie. Jestem ciekawa, czy podobnie będzie w Polsce.

Do roli w filmie Wasilewskiego Kolak specjalnie przefarbowała włosy na blond. – Bardzo długo pracowaliśmy nad scenariuszem, myśleliśmy o czwórce kobiet jako o jedności. Tomek to wymyślił tak, żeby nas złożyć razem (pozostałe grające główne role aktorki są blondynkami – przyp. red.). Gdyby nie zobowiązania zawodowe, to może zostałabym blondynką na dłużej.

KOLAK JAKO DYREKTOROWA

Prywatnie aktorka jest żoną Igora Michalskiego, dyrektora Teatru Muzycznego w Gdyni. – Kiedy mój mąż był jeszcze dyrektorem teatru w Kaliszu, chodziły plotki, że dawno się rozstaliśmy, bo bardzo rzadko tam bywałam. Wszyscy myślą, że jak mąż pracował w Kaliszu, to było trudniej. Tak naprawdę, kiedy przyjeżdżał na te trzy wyznaczone dni, to przynajmniej był. A teraz już go w ogóle nie ma. Ale nie narzekamy. Mąż jest bardzo szczęśliwy, że wrócił na Wybrzeże i że jest dyrektorem takiego fajnego teatru.

dorota kolak strDorota Kolak w studiu Radia Gdańsk. Fot. Radio Gdańsk/Rafał Nitychoruk

Aktorka przyznała, że uwielbia teatr muzyczny jako gatunek i jest zawsze pełna podziwu dla grających w nim osób. – Ale bywam tam rzadko. – dodała. – Mąż na premierach często jest zdenerwowany, ma tysiąc obowiązków. Powiedziałam mu, że zwalniam go z jednego obowiązku – opiekowania się mną podczas premiery. Dlatego tam nie chodzę.

Wywiad Piotra Jaconia z Igorem Michalskim czytaj i słuchaj >>>TUTAJ

W audycji Gdynia Główna Osobista mówiła też o pięknych różnicach w związku. – Ostatnio mąż przyszedł z pracy do domu, usiadł na kanapie i powiedział „Jak jest mi ciebie żal, kochanie”. On właśnie skończył, a ja dopiero idę do pracy. To co istotne na jego stanowisku, to żeby być także twórcą lub współtwórcą. On bardzo dużo słucha, ogląda, spotyka się z międzynarodowymi artystami, musi być decyzyjny. Ja odpowiadam tylko za moją małą łódkę, on za całą załogę gigantycznego okrętu.

Posłuchaj audycji:

Dominika Raszkiewicz/mat
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj