Kiejstut Bereźnicki o młodości w Gdyni, rodzinie i bohaterce swoich obrazów

Wygląda jak Bóg. Albo bohaterowie jego własnych obrazów. Maluje od blisko 60 lat. Urodził się w Poznaniu, mieszka w Sopocie, ale dzieciństwo spędził w gdyńskim Orłowie. Gościem Gdyni Głównej Osobistej był Kiejstut Bereźnicki.

Gość Piotra Jaconia opowiadał o swojej rodzinie, młodości spędzonej w Trójmieście i o babci, która do dziś jest inspiracją dla jego obrazów.

DZIECIŃSTWO W ORŁOWIE

Dzieciństwo malarz spędził w domu usytuowanym w Orłowie. – Ten nasz domek w Orłowie był trochę naruszony wojną. Ojciec go odbudował. Teraz już nie istnieje, ale w tym samym miejscu dom wybudowała moja córka. 

– Kiedy likwidowano orłowskie liceum, cześć z nas się przeniosła do Gdyni, bo nasz dyrektor objął tam stanowisko. Poszliśmy za nim – wspominał czasy licealne artysta.

Okres szkoły średniej artysta wspomina dobrze, choć przyznaje, że przez długi czas edukacja nie była dla niego priorytetem. – Jakimś cudem zdałem maturę, ale tylko dlatego, że w ostatnim roku zacząłem się uczyć. We wcześniejszych latach chodziłem na wagary, czytałem książki, grałem w piłkę. W czasie lekcji chodziłem po różnych orłowskich zakamarkach. Zima, mróz, śnieg – a ja na wagarach. Największe luki miałem w matematyce. Któregoś dnia przyszli koledzy i powiedzieli rodzicom, ze od miesiąca nie chodzę do szkoły. Kilka razy dostałem lanie od mamy – wspominał ze śmiechem Kiejstut Bereźnicki.

INSPIRUJĄCA RODZINA

Rozmówca Piotra Jaconia opowiadał o członkach rodziny, którzy wywarli największy wpływ na jego sztukę. – Pierwszym artystą w rodzinie był wuj. To on zabierał mnie na wystawy studentów, gdzie zobaczyłem pierwszy kobiecy akt. Miałem wtedy 10 lat – wspominał. 

– Moja babcia miała na imię Michalina. I ja tę Michalinę do dzisiaj maluję. Dlaczego? Kiedy uciekaliśmy z Orłowa z falą wysiedleńców – bo ojciec został uprzedzony, że jest na listach niemieckich – do Kocka przyjechała też babcia Michalina. Tam zmarła. Jako dziecko bardzo to przeżyłem, dlatego ta kobieta ciągle wraca w moich obrazach. A że była w zakonie półświeckim to chodziła często w stroju zakonnym. Tak też została pochowana i dlatego tak właśnie ją maluję – opowiadał Kiejstut Bereźnicki. 

DRUGA ŻONA OJCA

Gość Radia Gdańsk wspominał także młodość swoich rodziców. – Ojciec przed I Wojną Światową był kapitanem carskiej armii. W czasie wojny był w niewoli, potem była rewolucja. Na początku lat 20. wrócił do Polski. Tutaj był kapitanem, a po drodze spotkał pierwszą żonę. Niestety w wieku 30-kilku lat zmarła na serce. Zdążyła mieć z ojcem trójkę dzieci – mówił Bereźnicki. – Po pewnym czasie ojciec ożenił się z moją mamą i mieszkali w Gdyni. Z tamtym rodzeństwem nie miałem kontaktu przez długi czas, zaczęli nas odwiedzać dopiero po wojnie. Dziś już nie żyją. Obecnie mam kontakt jedynie z bratanicą, która też jest malarką.

Anna Moczydłowska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj