Wymyślił jak rozmawiać pod wodą i wygrał Gdyński Biznesplan. „Do tej pory używało się ołówka i notesu”

nowak lukasz 2

Scubaphone to innowacyjny wynalazek, który ma być odpowiedzią na potrzeby płetwonurków. Dzięki niemu będą mogli rozmawiać pod wodą.

Dr inż. Łukasz Nowak jest wynalazcą Scubaphone. Jego projekt wygrał między innymi Gdyński Biznesplan. Podczas konkursu został uznany za jeden z najciekawszych pomysłów na biznes. O wynalazek pytał go Piotr Jacoń w audycji Gdynia Główna Osobista.

PROTOTYP JUŻ JEST

 

Łukasz Nowak zaznaczał prototyp urządzenia już działa. Na razie jednak korzystają z niego tylko osoby, które uczestniczą w testach. – Mam nadzieję, że już wkrótce grono tych osób się poszerzy. Komunikacja pod wodą jest przydatna tak samo jak na lądzie. Przydaje się ze względów bezpieczeństwa, komfortu, czy po prostu zwykłej wymiany wrażeń – mówił naukowiec.

UNIKNĄĆ NIEPOROZUMIEŃ

Jak dotąd nurkowie byli zmuszeni do komunikowania się przede wszystkim za pomocą gestów. To jednak ograniczało się do wykorzystywania kilku opisanych wcześniej wiadomości. – Można też używać notesów i ołówków, ale to mniej komfortowe. Wyobraźmy sobie, że teraz w ten sposób rozmawiamy, byłoby trochę wolniej. Można jeszcze używać masek pełnotwarzowych i systemów elektronicznych, które jednak nie są kompatybilne ze standardowym sprzętem używanym przez płetwonurków. Poza tym są drogie – tłumaczył dr inż. Łukasz Nowak.

Scubaphone ma być odpowiedzią na potrzeby osób, które podczas nurkowania miały bardzo ograniczone sposoby komunikowania się. – Nasze urządzenie pozwala nurkowi w standardowym wyposażeniu wyjąć automat oddechowy, przyłożyć sprzęt do ust i powiedzieć, co się chce. Dźwięk zostanie zamieniony na falę akustyczną w wodzie i wszyscy znajdujący się w pobliżu to usłyszą. Pod wodą słyszenie jest znacznie bardziej skomplikowane. Mniejszą rolę odgrywają uszy, słuchamy całą głową. Przez to nie potrafimy np. ustalić źródła dźwięku – tłumaczył autor wynalazku.

Scubaphone w dużej mierze powstał dzięki badaniom porozumiewania się fok. Fot. Archiwum prywatne

– Zaczęło się od problemu, czyli tak, jak powinna zaczynać się historia każdego badania. Akustyką zajmuję się od lat, od dawna też nurkuję rekreacyjnie. Właśnie podczas jednego z takich nurkowań próbowałem koledze pokazać coś pod wodą, zanim się odwrócił, to już zniknęło – opowiadał w Gdyni Głównej Osobistej Łukasz Nowak. – Byłem bardzo rozemocjonowany, więc kolega nie wiedział czy zacząłem się topić, czy coś mi dolega. Trochę czasu minęło zanim to wszystko sobie wyjaśniliśmy. Dokładnie dopowiedzieliśmy sobie dopiero jak wyszliśmy na brzeg. I to była taka iskierka. Dlaczego my nie możemy mówić pod wodą, a np. ssaki takie jak delfiny czy foki to potrafią?

LICZENIE RYB PRĄDEM

Łukasz Nowak zajmował się również liczeniem ryb. Robił to za pomocą spektroskopii impedancyjnej. – Czy nie można jakoś prościej? – pytał Piotr Jacoń.

– To jest bardzo proste. po prostu wsadzamy do wody elektrody, przykładamy napięcie i mierzymy prąd. Inaczej niż przy „tradycyjnych” sposobach połowu, przykładamy napięcie rzędu 1-2 woltów maksimum, więc jest zupełnie nieodczuwalne i nieszkodliwe dla środowiska. To jednak wystarczy, by wyczuć różnice w przepływie prądu spowodowane zmianami w środowisku – w tym przypadku pojawieniem się ryby gdzieś w obszarze ponad naszymi elektrodami. Ten system bardzo fajnie działał, w Polsce są duże problemy z liczeniem ryb. Na okrętach pracowałem w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. W Trójmieście mieszkałem całe życie, ale do Gdyni trafiłem dopiero na ostatnim roku studiów. Pływałem tam okrętami podwodnymi – mówił dr inż. Łukasz Nowak.

Posłuchaj audycji:

Wiktor Miliszewski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj