Drogę rozpoczęła z Armenii, potem zatrzymała się w Moskwie, a teraz jest w Gdyni. Od wygranej w MasterChefie dzieliło ją kilka głosów. Z Dianą Volokhovą rozmawiał Piotr Jacoń w audycji Gdynia Główna Osobista. – Zostawiłam Armenię, gdy wszyscy to robili, to były ciężkie czasy – odpowiada. – Był to koniec lat 80., gdy upadał Związek Radziecki. W Armenii zamykano fabryki, nie było gdzie pracować. Nie było gazu, prądu ani wody.
Gdy miała 13 lat wyjechała do Moskwy. – Przyjazd był okropny – mówi. – Gdy przyjechałam do takiej dużej stolicy, było ciężko mi się odnaleźć. Przeszłam w tym wieku więcej niż moi rówieśnicy, ale to wszystko dało mi siłę, żeby się nigdy nie poddawać. Najgorsze czasy już widziałam, wiec myślałam, że muszę spróbować – gorzej już nie będzie! – opowiada.
Czemu kolejnictwo? – Próbowałam turystyki – wspomina Diana. – Zawsze marzyłam o podróżach, interesowały mnie obce kraje. Ale w Moskwie na turystykę ciężko było trafić. 5 lat pracowałam na kolei – mówi.
Potem przyszedł czas na taniec. – Miałam już dość tej inżynierii i kolejnictwa – śmieje się. Vololhowa tańczyła od 6. roku życia taniec towarzyski i gdy miała możliwość, wróciła do tego. – Ale potem mnóstwo razy zmieniałam miejsce pracy – dodaje.
Do Polski przyjechała dla męża. Poznała go na lotnisku w drodze do Hong-Kongu. – Spotkałam go niespodziewanie, miał przesiadkę w Moskwie. Porozmawialiśmy parę razy, 12 godzin lotu… Przy rozstaniu napisał na kartce numer Skype – opowiada. – Przez rok rozmawialiśmy, ćwiczyłam w ten sposób swój angielski. Potem zaprosił mnie na ślub przyjaciela i przyjechałam na 3 dni. Potem przyjeżdżałam coraz częściej, aż któregoś razu nie powiedział mi na lotnisku „a weź zostań” – dodaje Diana.
– Gdy się tutaj przeprowadziłam miałam ogromny problem z jedzeniem. Co tu jeść?! – śmieje się. – Tylko schabowy i żurek!
Diana uwielbiała gotować z babcią. – Do tej pory używam przepisów od niej. Są dla mnie bazą – wyznaje kucharka. Ulubiony smak dzieciństwa? Domowa chałwa.
– Słodkie to moja dusza i hobby – opowiada kucharka. – Mogę spędzić wiele więcej czas przy cukrze i mące niż tłuszczu i mięsie.
– O MasterChefie dowiedziałam się od rodziny męża, jego mama wypełniła za mnie papiery. Mąż mówił żebym odebrała to jako zabawę – poznasz ludzi, wyjdziesz z domu. Codziennie dzwoniłam i mówiłam, że zostaje dalej. I tak 1,5 miesiąca! – opowiada Diana.