W 2011 roku nagrała pierwszą płytę z piosenkami mamy – „Mój Big-Bit”. Publiczność oniemiała. Kiedy na festiwalu w Opolu pojawiła się na scenie, wyglądała i śpiewała tak, jak wokalistki z lat 60. i 70. Ania twierdzi, że ma misję ocalenia dorobku artystów z tamtych czasów od zapomnienia. Niedawno ukazała się jej najnowsza płyta „Przebudzenie”, także w klimacie i stylistyce vintage.
Z Anią Rusowicz w Sobota Cafe rozmawiała Hanna Wilczyńska-Toczko.