Leszek Biolik zawiesza pracę z zespołem. „Od poczatku mówiliśmy, że nie jest to reaktywacja Republiki”

Gościem Kamila Wicika w Muzycznej Strefie Radia Gdańsk był Leszek Biolik, były basista Republiki. Muzyk opowiedział w audycji między innymi o występie w Jarocinie, mającej się niedługo ukazać książce Leszka Gnoińskiego i o tym jak młode zespoły zmieniają go w wampira…
„Nie podejrzewałem, że koncert z Jarocin Festiwal 2015, kiedykolwiek ukaże się na płycie. Ale jak inaczej muzyk może znaczyć swoje ślady, jak nie przez rejestrację takich chwil. Zagraliśmy setlistę Republiki z 1985 roku 30 lat później” – niedawno taki wpis ukazał się na portalu społecznościowym Leszka Biolika. Płytę z tym koncertem będzie można nabyć w sklepach już od 24 czerwca.

JAROCIN PO 30 LATACH

Jak przyznał artysta na antenie Radia Gdańsk pomysł wspomnianego koncertu padł ze strony organizatora. Muzycy zagrali w Jarocinie repertuar Republiki z 1985 roku. Koncert sprzed trzydziestu lat był pamiętny ze względu m.in. pomidory, które leciały w stronę artystów. Leszek Biolik wspominał, że gdy jechali w 2015 na Jarocin śmiali się do siebie, że może tym razem powinni odrzucać te pomidory. Tym razem żadne warzywa nie leciały w stronę sceny, a sam koncert był bardzo udany.

– Było widać, że publiczność przeżyła pewien rodzaj wzruszenia, a my razem z nią – wspominał Leszek Biolik. – To była sentymentalna podróż. Myślę, że bardzo wiele osób przypomniało sobie tę niezwykłą historię sprzed 30 lat. […] Artystę niejako ściąga się przez jego dzieła i przez to, w taki najbardziej artystyczny sposób, Grzegorz Ciechowski był wtedy z nami.

Na sam koniec wspominanego występu muzycy zagrali partię instrumentalną do utworu „Śmierć na 5”, a z głośników zabrzmiał nagrany głos Grzegorza Ciechowskiego. – To było bardzo wzruszające nie tylko dla publiczności, ale także dla nas – dodał Leszek Biolik. – Po skończeniu piosenki zapadła cisza, wszyscy byli w jakimś takim głębokim emocjonalnym zawieszeniu. Czasami brak oklasków okazuje się największym aplauzem.

BIOLIK NIE ZAGRA W NOWYCH SYTUACJACH

W Muzycznej Strefie Radia Gdańsk Leszek Bolik zapytany o przyszłość projektu Nowe Sytuacje przyznał, że kończy współpracę z zespołem. – Myślę, że Nowe Sytuacje zrobiły to do czego zostały powołane – tłumaczył muzyk. – To była grupa przyjaciół, która przypomniała Republikę. Zdarzyło się coś magicznego. Od samego początku mówiliśmy, że nie jest to reaktywacja zespołu, to grupa która przechodzi w stan kompletnego zamrożenia. Nie sądzę, żeby racjonalne było granie koncertów ciągle z tym samym repertuarem. Być może przy jakiejś ważnej okazji pokusimy się o zagranie trasy koncertowej. Takie jest moje zdanie. Na ten moment, to jest dla mnie koniec.

ŁOWCA TALENTÓW

Leszek Biolik jest nie tylko muzykiem i producentem, ale także jarocińskim „łowcą talentów”. Przed koncertem Nowych Sytuacji w 2014 roku Leszek Biolik spotkał się z Markiem Kurzawą, organizatorem festiwalu w Jarocinie. – W pewnym momencie Marek zapytał czy nie zechciałbym pojechać i przeprowadzić kwalifikacji do festiwalu. Zgodziłem się. Dla mnie jest to po prostu genialne dlatego, że pracując jako producent nie mam tak wielkiego kontaktu z artystą. Nie mam czasu na jeżdżenie po Polsce i słuchanie artystów. Byłem więc bardzo ciekaw, co ludzie tak naprawdę grają. To jest absolutnie fenomenalna zabawa. Bardzo pouczająca.

NAUKA OD MŁODYCH ZESPOŁÓW

Leszek Biolik jest doświadczonym muzykiem, jednak nauka nigdy nie ma końca. Jak przyznał artysta od młodych zespołów nauczył się bardzo wiele. – Nie ukrywam, że po tylu latach grania następuje pewien rodzaj rutyny, z którą nieustannie walczę – mówił Leszek Biolik. – Staram się zachować świeżość i być otwartym. Słucham, co nowego dzieje się w muzyce. Młode zespoły pokazują mi te nowości a po drugie przywracają mi wiarę w to, że muzyka jest dla wielu czymś najważniejszym na świecie. Widząc zapał i ogień w oczach młodej kapeli zachowuje się jak wampir – chłonę od nich tę postawę i zapał.

KSIĄŻKA O REPUBLICE

Leszek Gnoiński podjął się wyzwania napisania książki o zespole Republika. Rozmowy związane z procesem tworzenia wydawnictwa Leszek Biolik wspomina tak: – Czuje się jak pusty garnek. Przez ostatnie 2, 3 miesiące musiałem zajrzeć w głąb siebie, musiałem wyciągnąć wszystkie trupy z szafy – przyznał artysta. – Myślę, że to będzie świetna książka. To pierwsza taka poważna publikacja, która opowiada o zespole oczami zespołu. Podczas autoryzacji niektórych wypowiedzi zapomniałem, że to jest książka o nas i naprawdę wciągnąłem się w tę historię. Jest świetnie napisana i mam nadzieję, że szybko trafi do sklepów.

Wydawnictwo, o którym mowa ukaże się najprawdopodobniej w sierpniu tego roku.

Wywiad z Leszkiem Biolikiem. Posłuchaj.

Anna Polcyn
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj