Dla Nocnego Kochanka był to drugi tej jesieni koncert w Trójmieście. Po frekwencyjnym sukcesie wrześniowego koncertu w Uchu przyszła pora na powrót po półrocznej przerwie do Gdańska. Jak zwykle zespół mógł liczyć na ciepłe przyjęcie bardzo licznych fanów nie tylko z okolic Trójmiasta, ale po raz kolejny na pomorski koncert Nocnych Kochanów przyjechali ich fani i przyjaciele z Łodzi, Goleniowa i Szczecina. W tłumie bawiących się fanów dostrzegłem również parę, która na wrześniowym koncercie w Uchu zaręczyła się na scenie przy aplauzie widzów oraz samych muzyków.
MESCALERO
Przed Nocnym Kochankiem zaprezentował się wrocławski zespół Mescalero. Ekipa zaprezentowała całkiem niezły autorski materiał, głównie polskojęzyczny. Wokalistka, Małgorzata Szkoda-Hreczuch, bardzo pewnie czuła się na scenie. Mescalero zaprezentowali kawał porządnego hard rocka, opartego na mocnej sekcji rytmicznej, melodyjnej grze gitarzysty Grzegorza Gołkowskiego oraz wysokim głosie wokalistki.
Oprócz autorskich utworów takich jak „Żądza” wrocławianie zagrali również dwa covery: „Enjoy the Silence” z repertuaru Depeche Mode oraz… „Hello” z ostatniej płyty Adele, który to wypadł zdecydowanie lepiej, choć frontwoman mogła oszędzić sobie zejścia w niższe rejestry w ostatnim refrenie (choć z wyższymi partiami wokalistka radziła sobie całkiem nieźle). Mescalero pokazali się w Gdańsku z dobrej strony.
ŚPIEWAJĄCA PUBLICZNOŚĆ
Jeszcze zanim Nocny Kochanek zameldował się na scenie miała miejsce ciekawa sytuacja. Otóż fani wypełniający klubowy parkiet chórem odśpiewali kilka piosenek hewimetalowców, m.in. „Karate” i „Minerał Fiutta”. Spontaniczna akcja świadcząca o tym jak bardzo popularnym zespołem stał się w ostatnich miesiącach Nocny Kochanek. Rozśpiewana publiczność domagała się rozpoczęcia koncertu skandując nazwę zespołu oraz imię wokalisty Krzysztofa Sokołowskiego. Po paru minutach zabrzmiał „The Wicker Man” z repertuaru Iron Maiden i już było wiadomo, kto za moment pojawi się na scenie (utwór zawsze zapowiada wejście zespołu na scenę).
ZDRAJCA METALU
Muzycy weszli na deski Parlamentu przy uderzeniach mocnych akordów i przy wstępie recytowanym przez głos Bartosza Walaszka (jednego z Braci Figo Fagot, znanego również jako Wściekły Wąż) i zaczęło się od mocnego uderzenia „Karate”. Po kolejnym w stawce „Dej Mu” przyszła pora na zapowiedź nadchodzącej płyty czyli na „Dziabniętego”. Choć piosenka jest grana na koncertach dopiero od paru miesięcy to część fanów całkiem nieźle znała jej tekst. Innym reprezentantem z nowego albumu był utwór tytułowy, czyli „Zdrajca metalu”, zagrany nieco później, również bardzo ciepło przyjęty przez publiczność.
Zespół odegrał cały materiał z płyty „Hewi Metal”, były więc „Piątunio” oraz pełen nostalgii i romantyzmu „Zaplątany”. Był oczywiście „Wielki Wojownik”, zapowiedziany dla gdańszczan jako ludzi „z miasta wielkich wojowników” i odśpiewany z drewnianym mieczem w dłoni wokalisty. Była piosenka o „Andżeju”, którego imię wciąż pozostaje nieznane…
TELEDYSK NA PRZYMORZU
Przed „Wakacyjnym” Krzysztof chciał tradycyjnie pośpiewać z publicznością melodię z refrenu. Jednak pewien głos, dobiegający z widowni tak go urzekł, że zaprosił jego posiadaczkę na scenę. Andżelika, bo tak miała na imię, miała zaśpiewać do mikrofonu melodię, tak by reszta widzów ją powtórzyła, jednak z początku brakowało jej odwagi. W końcu wokaliście Nocnego Kochanka udało się ją ośmielić i zachęciła ona fanów do wspólnego śpiewania. Warto przypomnieć w tym miejscu, że większość scen z teledysku do piosenki powstała na plaży na gdańskim Przymorzu.
METAL BOŻONARODZENIOWY
Po kolejnym w setliście „Diable z Piełka”, w którym wokalnie udzielał się gitarzysta „Kazon”, przyszła pora na utwór, którego nie ma na „Hewi Metalu”, ani nie będzie go na „Zdrajcy Metalu”. Na miesiąc przed świętami Bożego Narodzenia Nocny Kochanek zaprowadził w Parlamencie piosenką „Kacper, Andżej i Baltazar”. Utwór jest w Internecie od prawie roku, jednak dopiero teraz został zagrany przed trójmiejską publicznością.
Zasadniczą część koncertu zakończył – a jakże! – „Ostatni numer”, poprzedzony solowym występem gitarzysty Arkadiusza Cieśli, który – wedle słów wokalisty – okazał się być „nieślubnym ojcem Krzysztofa Cugowskiego”. Z przeciwsłonecznymi okularami na oczach gitarzysta zaśpiewał „Takie Tango” Budki Suflera.
MINERAŁ NA FINAŁ I PAINKILLER NA BIS
Po krótkiej przerwie zespół wrócił na scenę. Bis zaczęli od „coveru naszych braci bliźniaków”, czyli piosenki Night Mistress – pierwotnego wcielenia Nocnego Kochanka, pod którego szyldem zespół nagrał dwie znakomite płyty „The Back Of Beyond” i „Into The Madness”, z którego pochodził odegrany na bis „Hand of God”. Bardzo dobry utwór, osobiście trochę żałuję, że materiał Night Mistress został aż tak bardzo zmarginalizowany na rzecz piosenek Nocnego Kochanka, bo to kawał wspaniałej muzyki heavy/power metalowej, aczkolwiek rozumiem, na co jest największe zapotrzebowanie ze strony fanów.
Na finał zagrali „Minerał Fiutta” (tytuł od nazwiska bohatera pojawiającego się w filmie „Zemsta Faraona”, do którego powstała ta piosenka). To był punkt kulminacyjny koncertu! Szczególnie refren, parokrotnie odśpiewany przez podskakujących fanów i muzyków. Moment, na który publiczność czekała najbardziej.
Po krótkiej przerwie muzycy wrócili na drugi bis. Tym razem zagrali „Painkiller” z repertuaru Judas Priest. Mało który polski wokalista ma na tyle dobry głos by podołać temu utworowi co właśnie Sokołowski. Po występie muzycy zeszli ze sceny pod barierki, żeby podziękować fanom i po prostu przybić piątkę niczym piłkarze podchodzący po meczu do trybun. W tym, szczególnie wymagającym dla perkusistów utworze, nowy perkusista grupy Tomek Nachyła pokazał, że coraz lepiej czuje się w Nocnym Kochanku. Bardzo dobrze układa się jego współpraca z basistą, Arturem Pochwałą.
NOWA PŁYTA W STYCZNIU
Nocny Kochanek, kończący liczącą ponad 60 koncertów trasę „Hewi Metal Pany 2016”, kolejny raz udowodnił, że jest jednym z ciekawszych zjawisk na polskiej scenie rockowej. Zespół, który jeszcze rok temu (mimo kilkunastu lat na scenie i występów w Trójmieście, jednak nie jako „gwiazda wieczoru”) grywał pierwsze samodzielne koncerty w niedużych pomorskich klubach (których część miał przyjemność organizować lub współorganizować niżej podpisany). Czasem dla niewielkiej publiki, a czasem wyprzedając sale, dziś zapełnia znane trójmiejskie lokale, takie jak gdyńskie Ucho (we wrześniu) czy właśnie Parlament. Tego dnia w znakomitej formie byli zarówno instrumnetaliści jak i Krzysztof Sokołowski – bez wątpienia jeden z najlepszych wokalistów w kraju.
Popularność zespołu rośnie coraz szybciej, czego dowodem jest nie tylko wysoka frekwencja na każdym koncercie, ale też znajomość przez fanów wszystkich tekstów piosenek. Mająca ukazać się w styczniu płyta „Zdrajcy Metalu” powinna dostarczyć muzykę na poziomie co najmniej tak dobrym jak „Hewi Metal”. Z tego co już słyszałem z nowego albumu stwierdzam, że przynajmniej w paru punktach kolejna płyta może przebić poprzedniczkę.