Odmienne stany świadomości Sławomira Peszki [OPINIA]

– Bandycki, brutalny, chamski, bezmyślny – to epitety, które pojawiają się w związku z zachowaniem Sławomira Peszki w 90. minucie meczu w Białymstoku. Pomocnik Lechii pojawił się na boisku pół godziny wcześniej. Widać było, że jest rozkojarzony. Rozbiegane spojrzenie, niepokój, trudności ze znalezieniem miejsca na murawie. Peszko zdążył jednak dać się sfaulować tuż przed polem karnym. Organizowanie rajdów na skrzydle było już działaniem bezowocnym. Widać było, że przerwa na mundial i reprezentację nie wpłynęła dobrze na jego formę fizyczną i psychiczną. Splot fatalnych zdarzeń nastąpił w końcówce meczu. Peszko pobiegł za będącym przy piłce Novikovasem. Celem ataku nie był jednak przedmiot holowany przez najlepszego zawodnika Jagiellonii. Brutalne „wycięcie” rywala skończyło się czerwoną kartką. Okoliczności i intencje były tak jednoznaczne, że piłkarz Lechii zyska kilka tygodni na terapię i obudowanie formy. Od kilkunastu dni Lechia zatrudnia psychologa. Już na samym początku czeka go bardzo trudne zadanie. 

CZERWIEŃ WE KRWI

Sezon dopiero się zaczyna, a Sławek Peszko już drugi raz w 2018 roku nie dotrwał do ostatniego gwizdka. W styczniu, podczas sparingu z azerskim Qarabag FK, kopnął rywala i przed czasem opuścił boisko.

Przed czterema laty grając w barwach FC Koeln, Peszko pojawił się na boisku w 51. minucie. Po kolejnych 14 już go tam nie było, bo ujrzał czerwona kartkę za faul.

4 czerwca 2017 roku w meczu o „mistrza” na stadionie przy ul. Łazienkowskiej w Warszawie brutalnym wślizgiem powalił Vadisa Odjidję-Ofoe i sprawił, że mistrzostwo Polski pozostało sferze niespełnionych marzeń.

Trzy miesiące wcześniej w Poznaniu nie dokończył spotkania z Lechem po boiskowym zatargu z Tomaszem Kędziorą

„Wróciłem właśnie do domu z treningu, trochę nabrałem dystansu do tego, co się działo na stadionie Lecha, ale… Nikogo nie zamierzam przepraszać. To ja jestem najczęściej faulowanym piłkarzem w Ekstraklasie – sześć razy w czasie spotkania. Jednak teraz cała Polska przeżywa, co zrobiłem w Poznaniu…” – komentował w Polsacie Peszko.

ODMIENNE STANY ŚWIADOMOŚCI

Po tamtym meczu w Poznaniu Sławek Peszko chyba jeszcze nie zdawał sobie sprawy z powagi problemu. Na pewno nie panuje nad emocjami. Często dochodzi do ich erupcji. To jedno. Odruchem bezwarunkowym jest u niego kopanie nie tylko piłki. To wynika oczywiście także z determinacji, woli walki i pasji. Jednak tylko w MMA i KSW takie zachowanie jest pożądanym.

„Chciałbym się odnieść i zarazem przeprosić za wczorajszy faul w meczu z Jagiellonią! Frustracja, którą przeżywałem po fatalnych MŚ oraz krytyka, jaka na mnie spadła przez ostanie tygodnie, wpłynęła na mnie bardziej niż myślałem. Chciałem szybko wrócić do gry w Lechii, a okazało się ze nie jestem gotowy emocjonalnie” – pisał Peszko w mediach społecznościowych.

„Niektórzy odbiorą to jako zwykły wpis, jednak bardzo przeżywam to, co zrobiłem. W szczególności chciałbym przeprosić Arvydas Novikovasa, całą Jagiellonię Białystok i całą Lechię Gdańsk oraz wszystkich, których zawiodłem. Teraz przyjdą konsekwencje których nie potrzebowałem, ale obiecuję sobie i moim kibicom że wrócę i pokażę moje dobre cechy na boisku i poza nim. Będę pracował nad sobą, żeby takie sytuacje nigdy się nie potworzyły!” – napisał piłkarz.

Cóż, będziemy kibicować…

Włodzimierz Machnikowski
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj