Posłanka Błeńska pisze do dyrektorów szkół w sprawie zajęć antydyskryminacyjnych. Wiceprezydent Kowalczuk komentuje

Posłanka Porozumienia Magdalena Błeńska pisze do dyrektorów gdańskich szkół. Chodzi o niedawny list wiceprezydenta Piotra Kowalczuka, który dotyczył Modelu Równego Traktowania i zajęć antydyskryminacyjnych w szkołach. Zdaniem posłanki, nie mógł on narzucać szkołom prowadzenia takich zajęć bez zgody rodziców. – Postanowiliśmy sprawdzić, czy to, co wiceprezydent zawarł w swoim liście, czyli, że zajęcia antydyskryminacyjne mogą odbywać się w ramach podstawy programowej – mówi posłanka Magdalena Błeńska. – Na dodatek pisał, że skoro odbywają się one w godzinach lekcyjnych, to dyrekcje szkół nie mają obowiązku wymagać zgody rodziców na udział w tych zajęciach. Postanowiliśmy sprawdzić, jaki jest stan faktyczny, zapytaliśmy kurator oświaty, która zaprzeczyła wszystkiemu, co napisał wiceprezydent. Naszym zdaniem, nawoływał do łamania prawa rodziców do wychowania. Zamierzamy wysłać stanowisko kuratora oświaty do wszystkich szkół oraz przedszkoli, żeby dyrektorzy i nauczyciele wiedzieli, że stanowisko kuratorium jest inne – dodaje jedna z liderek Koalicji dla Gdańska.

„MANIPULACJA”

Razem z nią i jej współpracownikami wystąpił Marek Skiba z inicjatywy Odpowiedzialny Gdańsk. – Zwróciliśmy się do instytutu Ordo Iuris o interpretację listu wiceprezydenta Piotra Kowalczuka. On rozprawia się z jego interpretacją – mówi Marek Skiba. – Drodzy nauczyciele, rodzice, nie lękajcie się. Panowie Adamowicz i Kowalczuk nie są w stanie zmusić was, by zajęcia antydyskryminacyjne odbywały się w szkołach. W Modelu Równego Traktowania jest listek figowy w postaci zapisu o tym, że zajęcia z seksualizacji będą odbywać się tylko za pisemną zgodą rodziców. Zwróćcie uwagę, jakiej manipulacji dokonują władze miasta. Są przepisy, które jasno mówią, że takie szkolenia już teraz nie mogą się odbywać, a jednak szkoły zmuszają rodziców, by ich dzieci brały udział w takich zajęciach – dodaje.

WICEPREZYDENT: JA NIKOGO NIE PRZYMUSZAM

Wiceprezydent Piotr Kowalczuk komentuje jej list i zaprzecza jakoby zmuszał dyrektorów szkół do prowadzenia zajęć wbrew woli rodziców. – W liście bardzo wyraźnie mówię o tym, że to, co odbywa się na terenie szkoły, ma się odbywać w zgodzie z prawem. Podstawa programowa i zajęcia dodatkowe to dwie różne rzeczy i cieszę się, że pani poseł i pani kurator mówią o tym w swoich dokumentach. Cieszę się, że pani kurator powołuje się na konstytucję, gratuluję odwagi, bo to nie jest łatwe w jej środowisku. Panie powinny z uwagą przeczytać mój list, on pokazuje, że szkoła powinna być otwarta na różne osoby. Gdyby przyjąć błędną interpretację pani poseł i pani kurator, na lekcje nie mógłby przyjść żaden policjant, strażak, dziennikarz, poseł, bo byłaby wymagana zgoda rodziców. Odpowiedzialnym za zajęcia jest ten, który podpisuje się pod dziennikiem lekcyjnym. Ja nikogo nie przymuszam. To konstytucja i prawo oświatowe mówią o tym, że trzeba uczyć uczniów, by nie dyskryminowali – podkreśla wiceprezydent.

Piotr Kowalczuk wydał też w tej sprawie oświadczenie na Facebooku.

W swoim stanowisku pomorska kurator oświaty zapewniła, że będzie reagować, jeśli takie zajęcia będą odbywać się bez zgody rodziców.

Rafał Mrowicki
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj