Piłkarz Lechii, który został magistrem

Dlaczego tak niewielu piłkarzy kończy studia? Czym różni się dieta piłkarzy Lechii Gdańsk od tej, którą stosują zawodnicy Potoku Pszczółki? Te i wiele innych sekretów zdradził nam zawodnik Lechii Gdańsk, Marcin Pietrowski.
– Ja od razu wiedziałem, że będę chciał pójść na studia. Być może jest tak, że mało piłkarzy kończy studia, bo nie mają świadomości tego, że gra w piłkę kiedyś się skończy. Ale to jest też kwestia możliwości. Zostałem w Lechii, mieszkam w Gdańsku, więc nie miałem daleko na uczelnię. Zawodowi piłkarze nie zawsze mają możliwość studiowania w swoim mieście, uważa zawodnik. 

Piłkarz, który dla biało-zielonych gra na pozycji pomocnika, studiował zaocznie hotelarstwo i gastronomię na gdańskim AWFiS. – Jestem w Lechii „rodzynkiem”, który wykorzystał możliwość studiowania. Wydaje mi się, że oprócz mnie jeszcze tylko Mateusz Bąk studiował i też ukończył turystykę, przyznaje Pietrowski.

Pogodzenie nauki z zawodową grą w piłkę nożną nie jest łatwe. – Często było tak, że jak mieliśmy dwutygodniowe zjazdy dwa razy w roku. Rano jechałem na zajęcia, później prosto z ucyelni na trening o godz 11:00, a po treningu wracałem na zajęcia, które trwały do wieczora. Byłem w tamtym czasie bardziej zmęczony, ale myślę, że jeżeli ktoś chce, to da się to pogodzić, uważa piłkarz. 

Pietrowski zaznacza, że to, że mógł studiować jest m.in. zasługą nauczycieli. – Jeżeli na jakichś zajęciach nie mogłem być z powodu obecności na treningu, to wykładowcy patrzyli na to przychylnym okiem.

Jego ulubionym przedmiotem było odżywianie. Zajęcia tak zainteresowały młodego piłkarza, że to właśnie temu zagadnieniu poświęcił swoją pracę licencjacką i magisterską. W tej ostatniej porównał zwyczaje żywieniowe piłkarzy Lechii Gdańsk i Potoku Pszczółki. – Chciałem porównać zespół ekstraklasowy z zespołem amatorskim. Na pewno jemy więcej węglowodanów, a więc makaronów. W naszej diecie jest też dużo więcej warzyw i owoców, które mają antyoksydanty, które rozbijają wolne rodniki i pozwalają szybciej regenerować organizm. Dużo więcej jest też białka, bo mamy więcej treningów siłowych, więc musimy te zmęczone mięśnie odbudowywać, zdradził piłkarz.

Jeśli chodzi o spożywanie alkoholu, to zawodnik biało-zielonych zaleca przede wszystkim umiar. – W ciągu jednego dnia można sobie pozwolić na lampkę czerwonego wina, które również ma antyoksydacyjne właściwości. Generalnie przyjmuje się też, że jedno, dwa piwa są dozwolone. Powyżej tej dawki organizm traktuje alkohol jako poważną truciznę i skutki mogą być odczuwane nawet trzy dni później, ostrzega Pietrowski.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj