Szczęście mierzone w metrach. Thomas Morgernstern opowiada o skokach, „wyskokach” i upadkach.

Thomas Morgernstern zasłynął ze wspaniałych skoków narciarskich i dramatycznych upadków. Te notował nie tylko na skoczni, ale także w życiu. Kiedy rozstał się z będącą w ciąży matką swej córeczki Lilly, zyskał złą sławę wyrodnego ojca. Wkrótce maleńka Lilly stałą się kobietą jego życia.

ZWYCIĘSTWO PRZEDE WSZYSTKIM

„Morgi” był wybitnym sportowcem, ale i nieszczęśliwym człowiekiem. Był na to skazany, bowiem interesowały go wyłącznie zwycięstwa, a przecież nie zawsze się wygrywa.

13 stycznia nakładem wydawnictwa SQN ukazała się na naszym rynku autobiografia „Thomas Morgenstern. Walka o każdy metr”.

SKAKAŁ, BO TO KOCHAŁ

W jego zawód jest wpisane ryzyko, z którym musi mierzyć się każdego dnia. Morgenstern to skoczek, który stawiał wszystko na jedną kartę: albo zwycięstwo, albo nic. Jak sam mówił, bał się przed każdym skokiem. Mimo to skakał, bo kochał to, co robił.

– To studium przypadku tego, co dzieje się w głowie skoczka narciarskiego – opowiada Włodkowi Machnikowskiemu Joanna Wiśniowska z YourSportBlog.pl.

Posłuchaj audycji:

mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj