Show Lechii przyćmione przez teatr Drągowskiego? Udawał, że dostał zapalniczką [FILM]

Lechia wygrała mecz z Jagiellonią Białystok 5:1. Oprócz świetnej postawy biało-zielonych, wiele mówiono także o pewnej sytuacji pozasportowej.

Do niecodziennej sytuacji doszło tuż przed rzutem karnym, który później na gola zamienił Milos Krasic.

NIECODZIENNA SYTUACJA

Bohaterem zamieszania stał się Bartłomiej Drągowski. Bramkarz Jagiellonii Białystok dostrzegł mały przedmiot (prawdopodobnie zapalniczkę) wrzucony na boisko przez nieodpowiedzialnego kibica. Podczas rozmowy z kolegą z drużyny nagle złapał się za łokieć, a później przez dłuższy czas leżał na murawie.

https://www.youtube.com/watch?v=5UU9xxz7_Ck

NIEPOTRZEBNA POMOC MEDYCZNA

Bramkarzowi bez zwłoki udzielono pomocy medycznej. Jednak jako, że to jedyny zawodnik drużyny na tej pozycji, mecz nie mógł być kontynuowany do momentu, gdy nie dojdzie do siebie lub trener nie dokona zmiany. I już wydawało się, że Drągowski będzie zmuszony zejść z boiska, ale po kilku słowach z trenerem Michałem Probierzem wrócił i próbował obronić strzał z rzutu karnego.

Co jednak najciekawsze w całej sytuacji, telewizyjne powtórki wyraźnie pokazały, że przedmiot ten przeleciał dobre kilka metrów od Drągowskiego i nie mógł mu wyrządzić żadnej krzywdy. Na filmie dokładnie widać, jak bramkarz najpierw wskazuje na niego palcem, a dopiero później z bólem łapie się za łokieć.

Po meczu Drągowski tłumaczył, że to była zagrywka psychologiczna, mająca utrudnić Krasicowi strzelenie karnego.

 mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj