Beniaminek pokazał pazur. Termalica zabiera cenne punkty Lechii Gdańsk

Remisem 1:1 zakończyło się niedzielne spotkanie piłkarzy Lechii Gdańsk. Podopieczni Piotra Nowaka jako pierwsi wyszli na prowadzenie, ale potem zostali skarceni przez wychowanka – Bartłomieja Smuczyńskiego. Lechia podobnie jak w poprzednich meczach na własnym boisku, spotkanie z Termalicą rozpoczęła bardzo ofensywnie. Już w pierwszych sekundach niedzielnego spotkania akcję lewą stroną przeprowadził Michał Mak, ale jego dośrodkowanie nie trafiło pod nogi żadnego piłkarza Lechii.

Kolejne minuty i praktycznie całkowita dominacja biało-zielonych, którzy nie pozwalali przyjezdnym na wyjście z własnej połowy. W 12. minucie po kombinacyjnej akcji na prawym skrzydle i wrzutce w pole karne Grzegorza Wojtkowiaka bliski zamknięcia akcji był Flavio Paixao, lecz piłka minimalnie minęła głowę Portugalczyka.

W 23. minucie blisko objęcia prowadzenia po raz kolejny była Lechia. Bardzo dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego starał się wykorzystać Mario Maloca, ale Chorwat minimalnie chybił. W 25. minucie Nowak musiał już wyjmować piłkę z siatki. Po dośrodkowaniu Mili z rzutu rożnego, obrońcy Termaliki starali się oddalić niebezpieczeństwo od własnej bramki, ale piłka trafiła pod nogi ustawionego na 20 metrze Chrapka. Ten mocnym, technicznym strzałem pokonał bramkarza przyjezdnych.

Lechia po strzeleniu bramki nie zamierzała się cofać do obrony. Wręcz przeciwnie. Napierała na bramkę przyjezdnych, którzy wyraźnie nie mieli pomysłu jak sforsować szczelną defensywę gdańszczan. Do przerwy Lechia z 52 procentowym posiadaniem piłki kontrolowała przebieg meczu.

Druga połowa od początku nie należała do najciekawszych. Lechia nie forsowała tempa, a Termalica mimo bardziej ofensywnego ustawienia nie potrafiła się odnaleźć pod bramką Marko Marića. Lechia po kwadransie gry w drugiej połowie nie zdołała stworzyć żadnej groźnej sytuacji. Termalica wyczekiwała na odpowiedni moment, a ten nadszedł w 77. minucie. Akcje z niczego przeprowadzili goście. Dalibor Pleva pociągnął akcję prawym skrzydłem, dośrodkował w pole karne, a piłkę z najbliższej odległości do bramki skierował Bartłomiej Smuczyński.

Do końca meczu wynik nie uległ zmianie i Lechia musiała przełknąć gorzką pigułkę. Remis bowiem, z perspektywy tabeli piłkarskiej ekstraklasy nie jest dobrym wynikiem. Lechia pozostała na 9. miejscu w tabeli i traci jeden punkt do ósmej Jagiellonii Białystok.

Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj