Ostre spotkanie w Gdyni. Arka pokonała GKS Bełchatów i zostaje na pozycji lidera pierwszej ligi

Kolejne zwycięstwo i fotel lidera zostaje w Gdyni. Arka pokonała przed własną publicznością GKS Bełchatów 2:1 po bramkach Mateusza Szwocha i Dariusza Formelli. Od początku spotkania na stadionie przy Olimpijskiej przewagę miała Arka. Bardzo aktywny w ofensywie był Mateusz Szwoch, ale gdynianie przewagi nie potrafili zamienić na bramkę. Bełchatowianie mądrze bronili, a dzięki szybkim kontratakom lewą stroną boiska sprawnie przedostawali się pod bramkę Konrada Jałochy.

Najbliżej pokonania bramkarza Arki był Demianiuk, który w sytuacji sam na sam strzelił prosto w bramkarza lidera pierwszej ligi. Piłkarze obu drużyn się nie oszczędzali, a wiele razy do akcji musiał wkraczać sędzia Łukasz Bednarek. Bełchatowianie mądrze bronili się do 32. minuty.

Jałocha rozpoczął grę od własnej bramki, a na środku boiska piłkę w kierunku własnego pola karnego skierował Rachwał. Po drodze był jeszcze Abbott, który zgrał futbolówkę do wchodzącego w pole karnego Szwocha. Młody pomocnik Arki w sytuacji sam na sam z Krakowiakiem zachował zimną krew i wyprowadził żółto-niebieskich na prowadzenie. Cztery minuty później było już 2:0.

Dariusz Formella w samotnym rajdzie lewym skrzydłem w dziecinny sposób minął obrońcę gospodarzy i wykończył akcję fantastycznym strzałem prosto w okienko bramki Krakowiaka. Arka prowadziła do przerwy 2:0.

W drugiej połowie gra jeszcze bardziej się zaostrzyła. Zarówno z jednej jak i z drugiej strony iskrzyło, a mało w tym całym zamieszaniu miał do powiedzenia sędzia spotkania Łukasz Bednarek. Arbiter zbyt rzadko sięgając do kieszonki dał przyzwolenie na ostrą grę – Sędzia ewidentnie się nie popisał, przez całe spotkanie większość sytuacji stykowych gwizdał na korzyść bełchatowian. Na szczęście nie popsuł tego meczu. Wygraliśmy zasłużenie. Jak to mówi trener, cieszymy się do godziny 24 i myślimy już o następnym przeciwniku czyli Sandecji Nowy Sącz – powiedział po meczu obrońca Arki Marcin Warcholak.

Druga odsłona meczu lepiej rozpoczęła się dla przyjezdnych. W 56. minucie arbiter podyktował rzut karny dla GKS-u. Po rzucie rożnym, w polu karnym faulował Fialho, a jedenastkę na bramkę pewnie zamienił Rachwał.

Zawodnik z Bełchatowa tym samym zakończył doskonałą passę Konrada Jałochy, który czyste konto utrzymał przez 430. minut. Po starciu w polu karnym, po którym sędzia podyktował rzut karny, wiele pretensji do arbitra miał właśnie Fialho. Po zejściu z boiska, zawodnika próbował uspokajać trener Niciński, ale Brazylijczyk ignorował polecenia gdyńskiego szkoleniowca.

Powrót na boisko nie był dla Alana szczególnie przyjemny, bo w kolejnej akcji znowu musiał zejść z boiska, tym razem z rozbitym nosem. Po utracie gola, gdynianie nie zamierzali się cofnąć do obrony. Do końca spotkania to oni dominowali na boisku, a bełchatowianie nie byli już w stanie zagrozić bramce gdynian. W drugiej odsłonie spotkania, gdynianie zamiast koncentrować się na grze w piłce skorzystali z zaproszenia GKS-u do ,,piłkarskiej wojenki,, – Czasami są takie mecze, że trzeba je wyszarpać. Czasami ma się posiadanie piłki 80 procent i wygrywa gładko, a czasami trzeba się poprzepychać nawet z sędzią, powalczyć ostrzej. Co do sędziego to moim zdaniem prowadził ten mecz bardzo słabo i nie będę tego ukrywał, bo popełniał bardzo dużu błędów. – podkreślał Michał Nalepa.

20-letni pomocnik  powrócił do wyjściowej jedenastki sadzając na ławce rezerwowych Yanicka Kakoko  – Każdy kto wychodzi w pierwszym składzie czy to ja, czy Yanick każdy chce grać jak najlepiej i dać 100 procent z siebie. Mamy jeden cel.

Nalpa nie ukrywa, że czasami popuszcza wodzę wyobrażni i wybiega myślami do przyszłego sezonu, w którym Arka będzie grała w ekstraklasie – czekamy z niecierpliwością na derby z Lechią. Móżemy grać w śniegu, w deszczu, w 40 stopniach, to będą derby i pogoda nie będzie miała znaczenia. Mógłbym już zaraz wyjść i zagrać. Nie ma takiej opcji, żeby nie było awansu. Mamy zakodowany awans, a wyniki pokazują, że idziemy do ekstraklasy mecz po meczu.

Spotkanie w Gdyni obejrzało ponad 7 tysięcy kibiców, a atmosfery przy Olimpijskiej mogłaby gdynianom pozazdrościć nie jedna drużyna z ekstraklasy. W tym względzie Arka na awans jest już gotowa. Dla Arki to bardzo ważne zwycięstwo. Dystans do żółto-niebieskich utrzymała Wisła Płock, która zwyciężyła przed własną publicznością z Rozwojem Katowice 1:0. 

Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj