Zagrali perfekcyjnie! Lechia jak natchniona. Są już na czwartym miejscu i piłkarska Europa jest na wyciągnięcie ręki

Kolejne, pewne zwycięstwo piłkarzy Lechii Gdańsk. Biało-zieloni rozegrali fantastyczne spotkanie. Pogoń nie miała argumentów na rozpędzonych gdańszczan. Lechia pokonała „Portowców” 2:0 po bramkach Milosa Krasića i Grzegorza Wojtkowiaka. Gdańszczanie mecz z Pogonią Szczecin zaczęli bez skrupułów. W swoim stylu zaczęli dominować nad rywalem.

KRASIĆ NA POSTERUNKU

Kibice nie musieli długo czekać na bramkę. Już w 9. minucie akcję lewym skrzydłem poprowadził Kovacević. Serb spróbował dośrodkować, ale piłka odbiła się od jednego ze szczecińskich obrońców. Futbolówka trafiła jednak pod nogi Flavio Paixao, który… znowu próbował szczęścia strzałem z przewrotki. Gola nie strzelił, ale piłka trafiła pod nogi Milosa Krasića, który ze spokojem wykończył sytuację sam na sam. Lechia wtorkowego spotkania lepiej zacząć nie mogła.

POSZLI ZA CIOSEM

Po strzelonej bramce biało-zieloni cofnęli się nieco do obrony, a Pogoń zaczęła stwarzać pierwsze groźne sytuacje. Od 20. minuty na boisku znowu dominowała tylko Lechia, która raz za razem nękała defensywę „Portowców”. W 29. minucie szansę na podwyższenie wyniku miał Michał Chrapek, ale jego strzał o centymetry minął bramkę Dawida Kudły. Pogoń nie mogła wyjść z własnej połowy. To był totalny pressing w wykonaniu podopiecznych Piotra Nowaka. Kolejną okazję w 32. minucie miał Milos Krasić, ale Serb źle trafił w piłkę na 11 metrze i ta wysoko ponad bramką opuściła boisko.

BRAK ARGUMENTÓW SZCZECINIAN

Drugą połowę Lechia zaczęła podobnie jak pierwszą. Raz za razem pod bramkę gości wędrował Milos Krasić, który rozegrał perfekcyjne spotkanie. Pogoń nie miała argumentów, które mogłyby zagrozić biało-zielonym. Aktywny był Rafał Murawski, ale pochodzący z Gdańska pomocnik nie miał partnerów do gry. Lechia robiła swoje. W 66. minucie po raz kolejny potwierdziła swoje wysokie aspiracje. Z rzutu rożnego dośrodkował Sebastian Mila, a piłka trafiła prosto na głowę niepilnowanego Grzegorz Wojtkowiaka. Doświadczony defensor bez problemu skierował piłkę do bramki i Lechia prowadziła już 2:0.

Pod koniec meczu Pogoń postawiła wszystko na jedną kartę. W bramce pewnie zachowywał się jednak Vanja Milinković-Savić. Wynik do końca spotkania nie uległ zmianie i Lechia awansowała na czwarte miejsce w tabeli! Warto dodać, że na wygraną z Pogonią Szczecin w Gdańsku przyszło nam czekać 20 lat.

Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj