Podniebne ewolucje na Red Bull Slackship [ZDJĘCIA]

filllll

Setki osób wpatrzonych w górę i lina rozwieszona 25 metrów ziemią. W Gdyni odbyła się druga edycja zawodów Red Bull Slackship, gdzie uczestnicy wykonywali akrobacje ponad pokładem Daru Młodzieży. Red Bull Slackship to unikalna formuła konkursu trickline, w których najlepsi światowi zawodnicy prezentują triki na 23-metrowej taśmie.


DALI Z SIEBIE WSZYSTKO

– To zawody wyjątkowe w skali światowej, bo w naszym sporcie nie ma drugiej imprezy w konkurencji trickline, gdzie tak trudne triki i salta byłyby wykonywane tak wysoko nad ziemią – mówi Lukas Irmler, dyrektor sportowy zawodów Red Bull oraz znany niemiecki slackliner, który na cienkich taśmach chodził już m.in. w Andach, a także w amerykańskim parku Yosomite.

– Wielki szacunek dla tych chłopaków. Warunki pogodowe nie były do końca sprzyjające, cały czas wiał dość silny wiatr. Oni mimo wszystko dali z siebie wszystko, więc należą im się duże brawa. Patrzyliśmy z przyjemnością – mówił jeden z widzów.

SUKCES MŁODEGO POLAKA

Pierwsze miejsce zajął Mickey Wilson z USA, drugie Estończyk Tauri Vahesaar, a trzecie Carlos Neto pochodzący z Brazylii. Na taśmie pojawił się także Filip Oleksik, 18-letni Polak, któremu udało się zająć czwartą pozycję.

– Jestem bardzo zadowolony ze swojego wyniku – mówił Oleksik po występie. – Udało mi się osiągnąć coś, co jeszcze 10 minut temu wydawało mi się niemożliwe.


Filip Oleksik ma 18 lat i od czterech trenuje zawodowo fot. Łukasz Nazdraczew / Red Bull Content Pool


Filip trenuje powietrzne akrobacje od czterech lat. Wraz z innymi zawodnikami z Polski jeździ na różne wydarzenia sportowe, dzięki czemu zdobywa niezbędne doświadczenie. – Czasami są to zamknięte imprezy, jak nasze mistrzostwa Polski, a innym razem międzynarodowe zawody we Francji – opowiada. – W Gdyni byłem także na pierwszej edycji Red Bull’a. Myślę, że obecnych tu uczestników można ocenić jako najlepszą dziesiątkę na świecie. To widać i w trakcie treningów i zawodów.


Jego przygoda z tym sportem zaczęła się dzięki koleżance. – Kilka lat temu byłem z przyjaciółką na obozie konno-rowerowym. Ona uprawiała slacklining, już wtedy była mistrzynią Polski. Spróbowałem, spodobało mi się, po powrocie z obozu postanowiłem, że kupię sobie taśmę. Myślałem początkowo, że to będzie taka rozrywka na weekendy, ale wciągnęło mnie maksymalnie. Następne trzy miesiące spędziłem w parku na taśmie wytrwale trenując – wspomina Filip.

gdynia red
Na zdjęciu zwycięzcy zawodów w Gdyni Fot. materiały prasowe

Anna Moczydłowska/mat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj