Dramat z happy endem piłkarzy Lechii. W dziewięciu awansowali do następnej rundy Pucharu Polski

Lechia Gdańsk po dramatycznym spotkaniu, dogrywce i rzutach karnych awansowała do dalszej fazy Pucharu Polski. Podopieczni Piotra Nowaka pokonali na wyjeździe Piast Gliwice dopiero po serii rzutów karnych.
Biało-zieloni do pucharowego starcia przystąpili w zmienionym składzie w porównaniu z ostatnim ligowym meczem z Jagiellonią Białystok. Od pierwszych minut na boisku pojawili się Piotr Wiśniewski, Bartłomiej Pawłowski, Gerson i Grzegorz Wojtkowiak.

PIAST MIAŁ PRZEWAGĘ

Od początku meczu przewagę miał Piast Gliwice, który nieco lepiej wszedł w środowe spotkanie. Lechii brakowało świeżości i pomysłu, jak zaskoczyć gospodarzy. Niepewnie w defensywie grał Gerson, który toczył ciężkie i twarde boje z Badią. W pierwszej części gry więcej okazji do zdobycia bramki miał Piast. Biało-zielonym dopisywało jednak szczęście. Pod koniec pierwszej połowy Lechia mogła otworzyć wynik meczu. Świetną akcję prawym skrzydłem przeprowadził Rafał Wolski. Były gracz Wisły Kraków i włoskiej Fiorentiny wpadł w pole karne, dograł na trzeci metr przed bramkę, ale tam z piłką minął się Bartłomiej Pawłowski i pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.

BEZ BRAMEK I DOGRYWKA

Druga połowa w większości wyglądała podobnie jak pierwsza. Piast starał się atakować, ale akcje gliwiczan najczęściej rozbijały się o szczelną defensywę gdańszczan. Biało-zieloni też mieli swoje okazje, ale podobnie jak wcześniej, brakowało dokładności bądź po prostu szczęścia. Od 80. minuty Lechia musiała sobie radzić w 10. Czerwoną kartkę po niesportowym zachowaniu dostał Michał Chrapek. Pomocnik Lechii Gdańsk po jednym ze starć z Badią odwrócił się w kierunku zawodnika Piasta i uderzył go ręką w twarz. Sędzia spotkania był nieubłagany i pokazał pomocnikowi Lechii czerwony kartonik. Pomimo licznych ataków, Piast nie zdołał strzelić bramki. Osłabiona Lechia nie stworzyła zbyt wiele groźnych okazji i o losach meczu miała zadecydować dogrywka.

W jej pierwszej części znowu dominował Piast. Lechia nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Lechię przed utratą bramki ratował Damian Podleśny, który w kilku sytuacjach stanął na wysokości zadania. Pierwsza odsłona dogrywki również bez bramek.

GERSON ODESŁANY DO SZATNI

Niestety druga część dogrywki rozpoczęła się dla biało-zielonych fatalnie. Od 110. minuty podopieczni Piotra Nowaka musieli sobie radzić już w 9. Drugą żółtą kartkę zobaczył Gerson i musiał opuścić boisko. Lechia cofnęła się do totalnej defensywy. Piast nie zamierzał rozstrzygać meczu w karnych i jeszcze z większa częstotliwością zaczął atakować bramkę Damiana Podleśnego. Jednak bez efektu. W drugiej części dogrywki kibice nie zobaczyli bramek. Jeszcze pod koniec dodatkowego czasu gry trener Piasta postanowił zmienić bramkarza. Na boisku za Rusova pojawił się Jakub Szmatuła, który miał zamurować bramkę podczas serii rzutów karnych.

PODLEŚNY URATOWAŁ LECHIĘ

Jako pierwszy do jedenastki podszedł Flavio Paixao, który strzelił bezbłędnie. Szmatuła był bez szans. Jako drugi karnego egzekwował Radosław Murawski i również trafił bez najmniejszego problemu. Po pierwszej serii 1:1. Drugą rozpoczął Marco Paixao, który strzelił pewnie i nie do obrony. Równie pewnie do remisu doprowadził Badia. Jako trzeci do karnego podszedł Kovacević. Serb nie dał szans Szmatule. Kolejny w Piaście karnego wykonywał Patrik Mraz. Tym razem świetnie w bramce spisał się Podleśny, który fenomenalnie obronił strzał gliwickiego piłkarza. Kolejnego karnego dla Lechii pewnie wykonał Maloca, a czwartą serię karnych zakończył celnym strzałem Korun. Zwycięstwo biało-zielonym dał Wawrzyniak.

Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj