Piłkarski wtorek: Remis Legii w Madrycie? Arkowcy trzymają kciuki!

W sierpniu pojechali na Łazienkowską i przywieźli do Gdyni trzy punkty. Dzisiaj, w dzień kolejnego sprawdzianu Legii w Lidze Mistrzów, liczą na dobry występ klubu, do którego należą – i dokąd najprawdopodobniej obaj powrócą już w czerwcu przyszłego roku. Zanim jednak tak się stanie, wypożyczeni do Arki Mateusz Szwoch i Konrad Jałocha trzymają kciuki za gola kolegów na Santiago Bernabéu oraz za szczęśliwy, ich zdaniem, remis.
Dwumeczem Legii z Realem Madryt żyje cała piłkarska Polska już od 25 sierpnia, a więc od dnia losowania, w którym poznaliśmy grupowych rywali aktualnego mistrza kraju. – To wydarzenie historyczne. Największe mecze polskich drużyn z potęgami europejskimi wspomina się przez lata, mecz Legii z Realem może zatem zostać w pamięci kibiców przez długi czas – zauważył w rozmowie z Radiem Gdańsk Mateusz Szwoch. – Zagrać na Santiago Bernabéu, przy takiej publice, z najlepszą drużyną na świecie to niesamowita rzecz. Strasznie im tego zazdroszczę – przyznał bramkarz żółto-niebieskich, Konrad Jałocha.

Posłuchaj rozmowy:

GRUPA MARZENIE?

Losowaniem rywali Legii w fazie grupowej Ligi Mistrzów żyli nie tylko kibice, ale i piłkarze – również ci, którym emocje z nim związane przyszło przeżywać na wypożyczeniu w Gdyni. I choć poziom podekscytowania u obu był ogromny, to oczekiwania odnośnie rywali Legii mieli już zupełnie inne.

– Ja akurat wolałem trochę słabszą grupę, bo gra toczy się nie tylko o awans z grupy w Lidze Mistrzów, ale też o trzecie miejsce, które daje grę w Lidze Europy – trzeźwo ocenia sytuację Szwoch. – A ja uważam wręcz przeciwnie, grupa Legii jest grupą idealną. Gdy gra się w Lidze Mistrzów po tak długim czasie, to lekcje należy zbierać od najlepszych – sprzeciwia się Jałocha.

LEGIA VS BORUSSIA: DWA ŚWIATY

Legii w Lidze Mistrzów kibicowali od samego początku: jeden w kapciach przed telewizorem, drugi na stadionie.

– Udało mi się być w Warszawie na meczu z Borussią i zrobił on na mnie ogromne wrażenie – przyznał z nieskrywanym zadowoleniem Mateusz Szwoch. – Kultura gry stała na bardzo wysokim poziomie. Było jednak widać, że Liga Mistrzów to zupełnie inny świat. Legia nie była w najlepszym dla siebie momencie, miała problemy w Ekstraklasie, co skumulowało się z rywalem z najwyższej półki i dlatego tak to wyglądało – zauważył piłkarz. I dodał: – Gdyby podczas meczu z Realem stadion był otwarty dla kibiców, to bardzo chętnie pooglądałbym także Real Madryt – przyznał pomocnik, prywatnie ogromny sympatyk Barcelony.

Z REALEM? NA REMIS!

Pomimo dwóch dotychczasowych porażek, przed meczem z Realem zawodnicy Arki są pełni optymizmu. – Osobiście wszystkie mecze Legii w Lidze Mistrzów obstawiałem przynajmniej na remis – przyznaje bramkarz żółto-niebieskich. – Koledzy z drużyny żartowali, że strasznie to optymistyczne, no i jak się okazało – faktycznie był to z mojej strony duży optymizm. Wciąż jednak uważam, że remis i strzelenie bramki są w zasięgu możliwości Legii – dodał z uśmiechem golkiper Arki.

Wtóruje mu Szwoch, który uważa, że nie takie rzeczy widziała już historia piłki nożnej. – Spójrzmy na mecze reprezentacji, gdzie na przykład San Marino, bądź inna amatorska drużyna, potrafi napsuć krwi komuś znacznie silniejszemu. Patrząc zatem na Legię, w której grają profesjonaliści, bez problemu jest ona w stanie w Madrycie powalczyć – mówi z optymizmem. – Wiadomo jednak, jaką marką jest Real Madryt. Trzeba mieć 300% szczęścia i formy, żeby faktycznie coś tam ugrać – dodaje chłodną analizę pomocnik Arki.

REWANŻ PRZY PUSTYCH TRYBUNACH

Decyzją nie do odwołania jest już fakt, że rewanż dwumeczu z Realem odbędzie się przy Łazienkowskiej bez obecności kibiców. Obaj zawodnicy wspominają mecz, w którym sami zasiedli na ławce rezerwowych Legii w Lidze Europy, gdy jej rywalem był Trabzonspor. Wówczas również na trybunach zabrakło sympatyków obu drużyn.

– Był to mecz istotny zarówno dla kibiców, jak i zawodników. Wygraliśmy wtedy bodajże 2:0, bez kibiców jednak nie było tego tak czuć. Gdy strzelaliśmy bramkę, wyglądało to jak sparing, a to był bardzo ważny mecz – wspomina Mateusz Szwoch. – Z tego co pamiętam, doping był prowadzony spoza stadionu – uzupełnia wspomnienia kolegi Jałocha. – Kibice zebrali się pod stadionem i stamtąd nas dopingowali, co dało się usłyszeć również wewnątrz. Nie była to jednak taka sama reakcja, jaka zazwyczaj ma miejsce po strzelonej bramce, czy też po ewentualnych złych decyzjach sędziego – dodaje bramkarz.

TRZYMAMY KCIUKI!

Bez względu na to, jakim wynikiem skończy się spotkanie Legii w Madrycie, wiara wypożyczonych z Legii do Arki zawodników nie gaśnie.

– Na pewno będę mocno trzymał kciuki. Podobnie pewnie jak Konrad oraz większość polskiego społeczeństwa, wierzymy w Legię i kibicujemy jej z całego serca – podsumował Mateusz Szwoch. – Tak jak już wcześniej wspomniałem, cały czas podchodzę do tego tematu optymistycznie. Będzie remis, przynajmniej remis – życzy Legionistom Konrad Jałocha.

Radio Gdańsk do życzeń oczywiście dołącza!

Anita Kobylińska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj