Anthony Ireland: Sportowiec–inspiracja. „Medytacja daje mi przewagę nad moimi przeciwnikami”

Lider w szatni i na parkiecie, prywatnie – marzyciel, myśliciel i oddający się medytacji miłośnik natury. Poruszają go kwestie społeczne, te na poziomie globalnym, ale i lokalnym. Przyznaje, że wiele maluchów w rodzinnej miejscowości posiada jego numer telefonu, bo godzinami potrafi ich słuchać i udzielać cennych rad.
Na parkiecie czaruje kibiców oraz przeciwników, zamieniając ich nieuwagę w cenne dla Trefla punkty. Zbiera, rzuca, asystuje, a w szatni – motywuje. Gdy jednak w hali gasną światła, cieszy się własnym towarzystwem. Niezwykle ceni czas, który ma na długie spacery, czytanie i medytację. Amerykański rozgrywający Trefla Sopot inspiracją może nazywać się nie tylko w dni meczowe, lecz także, a może nawet przede wszystkim – gdy opowiada, jaki jest poza parkietem.

Posłuchaj rozmowy:

LIDER INTROWERTYK

Anthony Ireland przyznaje, że bardzo ceni rolę lidera, jaką wypracował sobie w drużynie z Sopotu. – Gdy jestem na parkiecie, czuję się bardzo pewny siebie, a trener i koledzy popychają mnie ku temu, bym stawał się jeszcze lepszy. Lubię nazywać siebie liderem. Jestem rozgrywającym, więc powinienem być generałem na parkiecie. Przyjmuję tę rolę i bardzo ją lubię – mówi z zadowoleniem.

Prywatnie jednak zawodnik stroni od bycia w centrum uwagi. – Bardzo lubię przebywać sam. Będąc w Europie dowiedziałem się o sobie wielu nowych rzeczy. Zdałem sobie na przykład sprawę z tego, że jestem introwertykiem. Koledzy z drużyny wiedzą, że nie jestem głośny, nie krzyczę, jestem raczej spokojny. Staram się być przykładem na boisku dając z siebie wszystko, a nie krzycząc na innych – podkreśla.

– Dużo medytuję, rozmyślam nad światem. Robię to przed każdym meczem. Każdego dnia staram się też mieć kontakt z naturą. To bardzo pomaga mi w mojej koszykarskiej karierze. Lubię myśleć, że to jest moja przewaga nad zawodnikami, którzy stają naprzeciw mnie – bo wiem, że większość z nich nie oddaje się medytacji.

ZAANGAŻOWANY SPOŁECZNIE

Koszykarz przyznaje, że bardzo interesują go bieżące problemy społeczne. Nie jest mu obce inspirowanie najmłodszych, chęć kształtowania ich przyszłości. Głośno mówi również o tym, że w przyszłości chciałby jeszcze bardziej zaangażować się w poprawę jakości życia w swoich rodzinnych stronach.

– Chciałbym być liderem w moim lokalnym środowisku, pracować nad rozwojem dzieci, nad ciągłym inspirowaniem ich. Móc powiedzieć im: „Jestem stąd, skąd jesteś ty, ty też możesz pójść moją drogą”. Gdy jestem w domu, całymi dniami potrafię rozmawiać z dzieciakami. Wiele z nich ma mój numer telefonu, więc zawsze mogą zwrócić się do mnie po poradę. Wiedzą, że jestem profesjonalnym zawodnikiem, więc wszystko, co im powiem, jest dla nich cenną radą.

WYBORY 2016

Podobnie, jak dla większości Amerykanów, dla rozgrywającego Trefla także obojętne nie były wyniki ostatnich wyborów prezydenckich w USA.

– Myślę, że mogą być one dla nas albo bardzo dobre, albo bardzo złe – stwierdza Ireland. – Trump jest biznesmenem, więc być może stworzy dla Ameryki silną gospodarkę. Nie ma za sobą długiej kariery politycznej, więc ciekawie będzie obserwowało się jego prezydenturę – dodaje.

Zawodnik pochodzi z rodziny mieszanej, jego ojciec jest Afro-Amerykaninem, a jego matka Włoszką. Nic dziwnego więc, że i kwestie rasowe budzą w nim duże poruszenie.

– Dobrą stroną podkreślania przez Trumpa różnic rasowych jest to, że jest przy tym szczery. Gdy kogoś poznaję, to wolę, by był wobec mnie rasistą w sposób bezpośredni, niż gdyby w związku z tym miał coś robić za moimi plecami. Ludzie, którzy popierają Trumpa, będą również musieli w sposób otwarty popierać jego rasizm, a to pokaże ich prawdziwą twarz. Będzie to powodowało dalszy podział Ameryki, ale choć zabrzmi to źle – ma to swoją pozytywną stronę. Mniejszości rasowe i imigranci będą musieli trzymać się teraz razem, a to może ich tylko wzmocnić – analizuje.

ŚWIĘTA? „ANTHONY SAM W DOMU”

Ze względu na napięty grafik spotkań, zbliżające się coraz większymi krokami Święta Bożego Narodzenia Anthony spędzi w Polsce. Tym razem nie odwiedzi go także nikt z rodziny. – Moja mama przyjeżdża w kwietniu, mój brat w marcu, a mój tata najprawdopodobniej w styczniu, więc święta spędzę raczej sam. Ale tak jak wspomniałem, jestem introwertykiem, naprawdę lubię swoje własne towarzystwo. Lubię też gotować, więc zagubię się we własnych myślach – przyznaje z uśmiechem na twarzy.

Istnieją także inne zalety tego, że Boże Narodzenie spędzi w Polsce. – Bardzo lubię śnieg! – mówi z radością. – W Kalifornii tęskniłem za nim oraz za czterema porami roku – za jesienią, za zmieniającymi się kolorami liści. Może to dziwne, ale gdy kilka dni temu spadł śnieg, obudziłem się i zachwyciło mnie to, jak wokół było pięknie. Na drzewach nie było już liści, wszystko było białe. Naprawdę uwielbiam śnieg! – zakończył.

Anita Kobylińska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj