Vistal Gdynia mistrzem Polski w piłce ręcznej kobiet. Gdynianki w świetnym stylu pokonały we własnej hali Metraco Zagłębie Lubin 24:22 w meczu decydującym o zdobyciu tytułu. Trofeum wraca do Trójmiasta po pięciu latach. Już przed rozpoczęciem meczu w lepszej sytuacji był Vistal. Zwycięstwo gdynianek zapewniało im mistrzostwo, ale porażka dawała tytuł rywalkom. W przypadku remisu to podopieczne Pawła Tetelewskiego cieszyłyby się z triumfu.
Obie drużyny ostrożnie rozpoczęły mecz. Pierwsza bramka – zdobyta przez przyjezdne – padła dopiero po czterech minutach. Na trafienie od razu odpowiedziała Joanna Szarawaga, a po chwili Katarzyna Janiszewska wyprowadziła Vistal na prowadzenie. W kolejnych akcjach gospodynie były jednak mniej skutecznie i Metraco Zagłębie doprowadziło do remisu.
OD POCZĄTKU BRAMKA ZA BRAMKĘ
Na parkiecie długo sytuacja wyglądała jak w bokserskim ringu – cios za cios. Na trafienie podopiecznych Pawła Tetelewskiego niemal natychmiast odpowiadały przyjezdne. Szarawaga potężnie trafiła pod poprzeczkę – indywidualną akcją popisała się Małgorzata Buklarewicz. Sytuacja zmieniła się, kiedy zaostrzyła się gra, a sędzia ukarał zawodniczki obu drużyn dwuminutową pauzą. Najpierw na ławkę musiała udać się Janiszewska, ale gospodynie przegrały ten fragment meczu zaledwie jedną bramką, co doprowadziło do remisu 7:7. Po chwili przymusową przerwę odbyć musiały kolejno dwie zawodniczki Zagłębia. Okazję wykorzystał Vistal, który po raz pierwszy w meczu wyszedł na prowadzenie trzema trafieniami. W końcowych minutach pierwszej części meczu z dobrej strony pokazała się bramkarka, Małgorzata Gapska i do przerwy gdynianki wygrywały 12:9.
ŚWIETNIE WZNOWIENIE VISTALU
Gospodynie doskonale rozpoczęły drugą połowę. Szybko zdobyły dwa trafienia z rzędu, a mając pięciobramkową przewagę spokojnie kontrolowały przebieg meczu. Dystans był nawet większy po tym, jak indywidualną akcją popisała się Kozłowska. Po kwadransie Vistal stracił jednak skuteczność, a tę zyskało Zagłębie. Przyjezdne mozolnie odrabiały straty. Dobrze spisywała się bramkarka drużyny z Lubina, a skrzydłowe przeprowadzały błyskawiczne kontrataki i na nieco ponad dziesięć minut do końcowego gwizdka gdynianki prowadziły tylko 19:17.
Wtedy jednak znów przebudziły się podopieczne Pawła Tetelewskiego, które odpowiedziały dwoma trafieniami z rzędu i ponownie uspokoiły sytuację. Prowadząc 21:17 gospodynie znów mogły pozwolić sobie na efektowną grę, a każde trafienie wywoływało wybuchy radości na ławce rezerwowych. Podłamany zespół Zagłębia nie był w stanie zagrozić bramce gdynianek i – choć zmniejszyły stratę do dwóch trafień – nie były nawet blisko odwrócenia losów meczu.
RÓWNY SEZON I ŚWIETNY FINISZ
Vistal zdobył tytuł po świetnym sezonie. Gdynianki, pomimo spadków formy w niektórych fragmentach sezonu, w decydującym momencie pokazały, że są najlepszym zespołem w Polsce. Od początku do końca rundy finałowej liderowały w tabeli PGNiG SuperLigi Kobiet, a w decydującym starciu dobrze zniosły presję, kontrolowały wydarzenia na boisku i zwyciężyły 24:22.
POŻEGNANIE KOBYLIŃSKIEJ I TETELEWSKIEGO
O tym, że mecz z Zagłębiem będzie ostatnim w koszulce Vistalu dla Moniki Kobylińskiej, było wiadomo już od dłuższego czasu. Jedna z najlepszych zawodniczek Superligi w trakcie sezonu podpisała kontrakt z drużyną z Bundesligi. Do Niemiec przenosi się jako mistrzyni Polski.
-Jak przychodziłam do Gdyni 3 lata temu, udało się zdobyć medal srebrny i brązowy. Teraz mam upragnione złoto. Radość jest ogromna, ale od nowego sezonu będą grała już w Niemczech – mówi utalentowana rozgrywająca.
Po meczu z Zagłębiem nieoczekiwanie z drużyną i Gdynią pożegnał się Paweł Tetelewski, który w Vistalu pojawił się mniej więcej w tym samym czasie, co Kobylińska. Po zdobyciu mistrzostwa szkoleniowiec zdecydował się na powrót w rodzinne strony.
– O tym, że odchodzę w klubie wiedzieli już wcześniej. Mimo, że zdobyliśmy mistrzostwo, nie zmieniam zdania. Powiedziało się A, trzeba powiedzieć B i wiedzieć kiedy ze sceny zejść. Myślę, że zostawiam zespół w dobrej sytuacji. Mam nadzieję, że ta praca będzie kontynuowana, bo to są młode dziewczyny i trzeba im wiele czasu poświęcić. Na razie wracam do Kielc, do szkoły, do pracy z młodzieżą. O dalszej pracy trenerskiej na razie nie myślę – podsumował Tetelewski.