Lechia w kryzysie. Co zrobi trener Nowak? Szukamy winnych

Pod koniec pierwszej połowy meczu Lechii z Sandecją kibice w mocnych słowach, których w publicznym przekazie nie wypada cytować, domagali się dymisji trenera Piotr Nowaka. Ten w drugiej części spotkania skrył się na ławce rezerwowych, a grą zza linii bocznej kierował asystent Adam Owen. Drużyna miała kwadrans wielkości, w pięć minut odrobiła dwubramkową stratę, ale potem jeszcze jeden błąd w obronie kosztował stratę kompletu punktów.


TAJEMNICA SZATNI

Nie wiemy, co działo się w przerwie meczu w szatni. Na pomeczowej konferencji trener Nowak zapewniał, że obyło się bez krzyków i awantur. Motywów decyzji o tym, że po przerwie skrył się pod dachem ławki rezerwowych, nie ujawnił. Moim zdaniem powinien przyznać, że nie życzył sobie inwektyw płynących z trybun i dlatego usunął się w cień. W mojej subiektywnej wizji nie powinien jednak schodzić z pokładu boiska. Argument, że przecież Aleksander Vuković także przekazuje wskazówki piłkarzom Legii, choć „pierwszym” jest przecież Jacek Magiera, nie jest dobry. Piłkarze muszą mieć poczucie wspólnoty. Nie daję wiary, że takiej wspólnoty sobie nie życzyli. Jeśli się mylę, to nie ma nadziei, że w tym układzie uda się odbudować drużynę.

NIE BYŁO ULTIMATUM

Trener Piotr Nowak od prawie 20 lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. Na pierwszy rzut oka ma „jankeską” mentalność. Sprawia wrażenie człowieka wyluzowanego, jest kontaktowy i sympatyczny. Te przymioty sprawiły, że na początku stworzył ofensywny team grający radośnie i skutecznie. „Tąpnięcie” nastąpiło w ostatnim meczu ubiegłego sezonu. Mistrzostwo Polski było na „wyciągnięcie dłoni”, na jednego gola strzelonego w Warszawie. Czwarte miejsce było pewne, ale to było miejsce przegrane. Zabrakło odwagi, może odrobiny szaleństwa, szczęścia Marco Paixao w ostatnich minutach meczu z Legią. Konsekwencji tamtego meczu doświadczamy jeszcze dziś. Duszan Kuciak był wówczas gwarantem bezpieczeństwa z tyłu. Ja popuściłbym lejce i zaordynował taktykę „wiśta wio”. Na wszelki wypadek, odciąłbym się także od wieści z Białegostoku. Nie wiem, jak by się to skończyło, ale tak jak bohater „Lotu nad kukułczym gniazdem”, który nie może wyrwać umywalki – symbolu drogi do wolności – konstatuje „ale próbowałem”…

Wobec niesprzyjających okoliczności trener Nowak kiepsko radzi sobie ze stresem. Na pewno nie pomaga presja kibiców i mediów, ale taka to niewdzięczna praca. Przed meczem w Szczecinie pojawiły się spekulacje o ultimatum zobowiązującym do zdobycia przez Lechię kompletu punktów w meczach z Pogonią i Sandecją.

Zamiast sześciu jest tylko punkcik. Tymczasem trener Nowak przygotowuje drużynę na mecz z liderem – Wisłą w Krakowie. Żadnego ultimatum zatem nie było. To absolutnie nie znaczy, że trener może spać spokojnie.

Przed rokiem Lech Poznań, zaczął tak jak Lechia od pięciu punktów w sześciu kolejkach. Włodarze Lecha zachowali wiarę oraz cierpliwości i dzięki temu trener Nenad Bjelica skończył sezon na podium, zachowując posadę.

Czy taką szansę otrzyma trener Piotr Nowak? Odpowiedź poznamy po meczu w Krakowie 26 sierpnia. Myślę, że niezależnie od jego wyniku.

LOJALNOŚĆ TRENERA

Piotr Nowak zachowuje się fair wobec szefów i właścicieli klubu. Mimo bardzo poważnych osłabień, na konferencji przed meczem z Sandecją wyraził stanowczą deklarację „Wszystkie transfery przeprowadzamy z myślą o wzmocnieniu drużyny”

To deklaracja lojalności, ale jej wartość merytoryczna jest mocno dyskusyjna. Łukasik i Matras są słabsi od Borysiuka i Sławczewa a nawet Chrapka. Augustyn i Vitoria dają w polu karnym mniejsze gwarancje bezpieczeństwa niż duet Maloca – Janicki. Oliveira nie dostarczył argumentów, że da drużynie więcej niż Mak. Drużyna jest personalnie znacznie słabsza niż przed rokiem i niech się uderzy w pierś ten, kto o zmianach decydował.

PANOWIE PIŁKARZE

Odnoszę wrażenie, że piłkarze nie mają świadomości, że są osobami publicznymi i podlegają innym regulacjom niż zwykli urzędnicy. Zarabiają w większości ponad 50 tys. zł miesięcznie, czyli ponad 10 średnich krajowych. Robią to, co powinni raczej lubić. Wszak całe dzieciństwo hasali za piłką wyłącznie dla przyjemności. Teraz do wygrania mają nie tylko premie, ale także uwielbienie i sławę. Większość nie ma talentu Ronaldo czy Messiego, ale mają za to przykład Roberta Lewandowskiego, który dzięki pracy i determinacji wspiął się na poziom tamtych. Mają też przykład kolegi z drużyny – Duszana Kuciaka, który rozmawia z dziennikarzami tylko po przegranych meczach, bo po zwycięskich mówi, że nie ma o czym. 

NADZIEJA

Nadzieja w powrotach – na boisko Rafała Wolskiego i do pełni sił Milosa Krasica. Próbkę możliwości mieliśmy przez 15 minut drugiej części spotkania z Sandecją.

Nadzieja także w tym, że drużyna stanowi jedność, że to trener ma głos decydujący że pogłoski o zaległościach finansowych są mocno przesadzone, a piłkarze swą piłkarską tożsamość widzą w biało-zielonych barwach.

Nadzieja w tym, że po największej zawodowej zapaści w karierze trener Piotr Nowak okaże się twardzielem, który wyda dyspozycję „do ataku”. Każe piłkarzom biegać szybciej, grać do przodu, zacznie rozliczać z zaangażowania i nie będzie szukał przesłanek do optymizmu i promyków nadziei. Tylko, tak po prostu, wygra mecz po mądrej, ofensywnej grze w efektownych rozmiarach. Inaczej formułę współpracy dla dobra obu stron trzeba będzie zakończyć.

 

Włodzimierz Machnikowski/puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj