Kuświk do 11, „krzywy but” Marco Paixao. Poznajemy spikera Arki i sprawdzamy pomysł juniorów na uzdrowienie Lechii [PIŁKARSKI WTOREK]

Sytuacja w Gdańsku od dłuższego czasu nie ulega zmianie, swoje tempo zwolniła również Arka. Wykorzystując zatem przerwę od rozgrywek ligowych, uważnie słuchamy biało-zielonych juniorów, którzy wiedzą, jak pomóc trenerowi Nowakowi. Posłuchamy także – tym razem spoza żółto-niebieskich trybun – głosu stadionu przy ul. Olimpijskiej, rzecznika Tomasza Rybińskiego.
Najbliższy weekend upłynie nam pod znakiem meczów reprezentacji. Polska najpierw zagra na wyjeździe z Duńczykami (Kopenhaga, piątek 1 września), po czym w poniedziałek podejmie u siebie Kazachów. Po spotkaniu z Kazachstanem biało-czerwoni będą mogli świętować awans na rosyjski Mundial.

Wciąż nie mają czego świętować podopieczni Piotra Nowaka, któremu na pomoc biegną biało-zieloni juniorzy.

Posłuchaj audycji:

ONI WIEDZĄ, JAK TO SIĘ ROBI

10-letni piłkarze Lechii Gdańsk, którzy podczas rozegranego w Starogardzie Gdańskim turnieju Deyna Cup spokojnie mogli uczyć rywali, jak kopie się futbolówkę, wypowiedzieli się o formie swoich starszych kolegów. Na pierwszy rzut – ostatni mecz, z Wisłą w Krakowie.

– Chcieliśmy, żeby Lechia wygrała 2:1, a nie zremisowała 1:1. Nie wiem, co się ostatnio dzieje z Marco Paixao, ma chyba jakiegoś krzywego buta. Nie może trafić do bramki! – komentuje jeden z dzieciaków.

Do tej snajper biało-zielonych nie znalazł skutecznej drogi „całe” 10 dni, od spotkania z Sandecją. W siedmiu kolejkach bieżącego sezonu strzelał już pięciokrotnie – ale, jak widać, biało-zieloni juniorzy widzą w nim znacznie większy potencjał.

PATRYK LIPSKI „NA OKEJKĘ”, DEFENSYWA DO WYMIANY

Lechia, która ostatni raz wygrała ponad miesiąc temu, otrzymała cenne rady od – kto wie – być może swoich następców.

– Nasz kolega uwielbia Grzegorza Kuświka. Trener Nowak powinien coś zmienić i to Kuświk powinien chyba pojawić się w pierwszym składzie. Nowe nabytki też siedzą na ławce – zauważają maluchy. – Bardzo dobrze gra Patryk Lipski. Niech szybko wróci, bo groźnie to wyglądało – chwalą i martwią się jednocześnie.

Lipskiego komplementują, defensywę niekoniecznie. – Obrona na razie trochę dziurawa, nie wiem co zrobił nasz zarząd. Miejmy nadzieję, że Rafał Janicki i Mario Maloca wrócą po wypożyczeniach i zostaną w Lechii, bo czekamy na mistrzostwo Polski, a tu nic! – kolejne na małych głowach zmartwienie.

STADION PRZY OLIMPIJSKIEJ MÓWI JEGO GŁOSEM

Na mecze Arki, jako kibic, zaczynał chodzić w 1983 roku. Wówczas w roli, jaką sam dziś pełni słuchał Tomasza Panasiuka. – Nie wyobrażałem sobie, że w którymś momencie Tomek może odejść. Ale tak się stało – wspomina Tomasz Rybiński, rzecznik i spiker Arki Gdynia, który jeszcze na stadionie przy Ejsmonda zastąpił legendarny głos.

– Jednym z pierwszych meczów, jakie komentowałem były derby z Lechią, w których po latach Arka zwyciężyła 1:0. Żartowano, że musiała nastąpić zmiana spikera, żeby w końcu je wygrała – wspomina.

RYWAL I MENTOR

Zawód spikera ewoluował, jak każdy inny. Kiedyś otaczały go stosy kartek papieru, na których przygotowując się do meczów zapisywał informacje wydobywane m.in. z kroniki Arki. Ta pomagała analizować historię i przywoływać zamierzchłe czasy. Dziś pomaga głównie Internet, w tym, jak przyznaje, między innymi portale klubów gości.

– Obecnie mamy transmisje telewizyjne, więc ograniczam opowiadanie historii klubów, które do nas przyjeżdżają. Wcześniej analizowałem nawet zawodników, jakich gościliśmy – wspomina.

I jak przyznaje, jednym z jego pierwszych mentorów był Krzysztof Dąbrowski, ówczesny spiker Bałtyku Gdynia, z którym pracował w radiu Eska Nord.

„NIE SPAĆ, SZKOLIĆ SIĘ!”

Zawód spikera, choć ciężko zapomnieć raz doskonale opanowanego już fachu, nie jest zwolniony z odświeżania wiedzy.

– Pierwszy certyfikat robiłem w Centralnym Ośrodku Olimpijskim w Warszawie, w latach 90. Po objęciu funkcji przez prezesa Zbigniewa Bońka, PZPN ujednolicił standardy i wszyscy spikerzy w Polsce, którzy mieli stare certyfikaty musieli zaliczyć nowe kursy. Miały one miejsce dwa lata temu – zdradza.

– Dostaliśmy nowe certyfikaty, szkolenia prowadzone były przez spikera reprezentacji Polski, Piotra Szefera, wymieniliśmy doświadczenia. Mieliśmy też próby głosowe, wykłady i ćwiczenia werbalne z aktorami – wyjaśnia. I przyznaje: – Na tych kursach odzyskujemy świadomość, jak ważna jest nasza rola.

„DO TEJ PORY PRZECHODZĄ MI PO PLECACH CIARKI”

Najważniejszy mecz, jaki komentował? Nie zastanawia się długo: finał Pucharu Polski.

– Najbardziej zapadł mi w pamięć moment, w którym wyszedłem na murawę, a nasz sektor, łącznie z flagą klubową, już zapełniał się. Przywitanie kibiców i możliwość zapytania ich „Kto wygra mecz?”, by usłyszeć odpowiedź „Arka!”… nawet w tej chwili przechodzą mi po plecach ciarki! – mówi poruszony.

Emocje idą krok w krok z profesjonalizmem. W zeszłym sezonie Ekstraklasy Tomasz Rybiński zajął trzecie miejsce w rankingu spikerów prowadzonym przez PZPN.

Najbliższa okazja na to, by posłuchać głosu z podium już w piątek 8 września o 20:30, gdy Arka podejmie przy ul. Olimpijskiej ostatniego rywala biało-zielonych, Wisłę Kraków. Lechia trzy dni później zmierzy się na wyjeździe z Piastem Gliwice.

Na „Piłkarski wtorek” zapraszamy na antenę Radia Gdańsk co tydzień o godzinie 14:05.
 

Anita Kobylińska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj