Gryfia twierdza padła. Czarni Słupsk ulegli Polskiemu Cukrowi Toruń 64-80 w ekstraklasie koszykówki

Gospodarze przegrali w tym sezonie po raz pierwszy we własnej hali. Słupszczanie byli równorzędnym rywalem dla gości do połowy spotkania. – W trzeciej kwarcie to torunianie narzucili swoje warunki – przyznaje skrzydłowy Czarnych Słupsk Daniel Wall. Czarni przegrali tę część spotkania z Polskim Cukrem Toruń 10-25. – Niestety odrzucili nas od kosza swoją świetną obroną. Zabrakło nam sił, nie wpadło trochę rzutów z otwartych pozycji, niestety przegraliśmy – dodał Daniel Wall.

ZESPOŁOWA GRA POLSKIEGO CUKRU

Łukasz Wiśniewski z Polskiego Cukru Toruń podkreślał, że o zwycięstwie zdecydowała zespołowa gra jego drużyny.
– Cieszy mnie to zbilansowanie całej drużyny. Wygraliśmy zbiórkę, grał cały zespół, udało nam się w drugiej połowie postawić swoje warunki gry i kontrolowaliśmy mecz do końca – dodał były zawodnik Czarnych.

Starcie obu zespołów pełne było podtekstów z przeszłości. Tomasz Śnieg, Karol Gruszecki, Łukasz Wiśniewski oraz trener Jarosław Zawadka to ludzie w przeszłości związani z Czarnym Słupsk. Dla swojego byłego klubu nie mieli jednak w tym meczu litości. Mecz zaczął się od prowadzenia torunian 4-12, ale Czarni zdołali się poderwać do walki i pierwszą kwartę wygrali 20-19. W drugiej kwarcie zespoły wymieniały się prowadzeniem, ale solidniej grali goście.

WALKA WATTS’A

Skutecznie kosz gości dziurawił Justin Watts, który grając 1-1 z Karolem Gruszeckim, ogrywał skrzydłowego Polskiego Cukru Toruń. Momentami gra w ataku wyglądała tak, jakby Watts samodzielnie chciał pokonać zespół gości. Nie oddawał piłki, nie podawał, tylko pchał się pod kosz. To było skuteczne, ale koszykówka nie lubi braku balansu. Polski Cukier Toruń dzielił się piłką i rozbijał obronę Czarnych Słupsk podaniami pod kosz, gdzie królowali Krzysztof Sulima i Aaron Cel. Cheikh Mbodj zamykał strefę podkoszową i gospodarze byli zmuszeni rzucać z dystansu. Jednak mimo to, po dwóch kwartach słupszczanie przegrywali po 20 minutach gry tylko 35-39.

MIAŻDŻĄCA OBRONA TORUNIAN W TRZECIEJ KWARCIE

W trzeciej kwarcie grę wziął w swoje ręce Glenn Cosey, który umiejętnie kontrolował przebieg meczu i zdobywał cenne punkty. Gdy przewaga torunian osiągnęła 19 punktów było jasne, że Czarni już tego meczu nie wygrają. Przez chwilę była jeszcze szansa na podjęcie walki, ale słupszczanie po dobrej obronie zespołowej nie trafili trzech z rzędu rzutów za trzy punkty z otwartych pozycji. To podcięło skrzydła Czarnym.

– Toruń zmiażdżył nas obroną w tej części gry. Odrzucili nas od kosza, nie wpadło kilka rzutów. To klasowy zespół, my zagraliśmy niezły mecz i nie mam do chłopaków pretensji. Walczyli do końca – podsumował mecz trener Czarnych Słupsk Marek Łukomski.

RÓŻNE CELE DRUŻYN

Mimo wszystko mecz mógł się podobać. Oba zespoły popełniły w spotkaniu tylko dziesięć strat, w tym Czarni Słupsk – cztery, Polski Cukier Toruń – sześć.

Zespoły mają w tym sezonie różne cele. Torunianie będą się liczyć w walce o medale. Czarni Słupsk mają się tylko utrzymać w klasyfikacji. Pomimo widocznych niedoskonałości drużyny słupszczan, możemy być pewni, że ambicji im nie zabraknie.

Najwięcej punktów dla Czarnych Słupsk w meczu zdobył Justin Watts – 22, a dla Polskiego Cukru Toruń Glenn Cosey – 23 dokładając 8 z dwudziestu asyst całego zespołu. 

Przemysław Woś/hb
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj