Dużo emocji na początku, a potem maszyna ruszyła. Trefl znów nie dał się zatrzymać

Siatkarze Trefla nie zatrzymują się. Gdańszczanie wrócili do gry w lidze po triumfie w Pucharze Polski i rozprawili się z GKS-em Katowice 3:0 (31:29, 25:19, 25:21). Znów poza zasięgiem rywali był Damian Schulz, który został MVP meczu i dal kolejny sygnał, że zasługuje na powołanie do reprezentacji Polski. Pierwszy set od początku był bardzo wyrównany. Oba zespoły nie potrafiły odskoczyć rywalowi na znaczącą odległość. Co prawda katowiczanie prowadzili nawet 10:7, ale Andrea Anastasi poprosił o czas i jego podopieczni zaczęli odrabiać straty, a do remisu doprowadzili po punktowej zagrywce TJ’a Sandersa. Pomimo to dalej minimalnie lepsi byli gospodarze, którzy do samej końcówki ani razu nie przegrywali. Trefl prowadzenie przejął dopiero przy stanie 24:23 i rozpoczęła się mozolna walka o skończenie seta. Gdańszczanie mieli piłkę setową, ale rywale się obronili. I ta sytuacja powtórzyła się jeszcze pięciokrotnie, bo po każdym punkcie gdańskich lwów, katowiczanie odpowiadali zdobyciem oczka. Żółto-czarni skończyli partię dopiero po tym, jak w pole zagrywki wszedł Damian Schulz. Atakujący chwilę wcześniej zapunktował w ataku, a następnie popisał się asem serwisowym i Trefl wygrał 31:29.

BEZ EMOCJI, BO WSZYSTKO BYŁO W PORZĄDKU

Dużo mniej emocji było w drugim secie, na co narzekać nie mógł Anastasi. Trefl od początku narzucił swój styl gry i od momentu, w którym wyszedł na prowadzenie 3:2, już go nie oddał. Dobrze zagrywał Artur Szalpuk, swój poziom gry utrzymywał Schulz, a punkty zdobywali też obaj środkowi. Nieco mniej widoczny był Mateusz Mika, ale nie przeszkodziło to Treflowi w spokojnym wygraniu 25:19, a ostatnia piłka należała do Daniela McDonnella, który – podobnie jak wcześniej Schulz – skończył ją asem serwisowym.

MASZYNA NIE DO ZATRZYMANIA

Jedyną nadzieją na zwycięstwo dla Katowiczan mogłoby być zejście z parkietu Damiana Schulza. „Bocian”, który został MVP turnieju Pucharu Polski, a wcześniej także ostatniego ligowego meczu Trefla, znów był nie do zatrzymania. Atakował potężnie, celnie, a w trzecim secie dołożył do tego też grę blokiem. Nic nie można mu było zarzucić w kwestii zagrywki. Schulz ciągnął grę całej drużyny, a w efekcie Trefl miał bezpieczną przewagę i nie zostawił rywalom cienia złudzeń, co do tego, kto w tym spotkaniu zasłużył na zwycięstwo. 

To trzynasta wygrana żółto-czarnych w tym sezonie, którzy mają na swoim koncie także sześć porażek. Gdańszczanie, z trzydziestoma pięcioma punktami, zajmują czwartą pozycję tabeli, ale rozegrali jedno spotkanie więcej od bezpośrednich rywali. Taki sam dorobek ma Asseco Resovia, a dwa „oczka” mniej zgromadził Indykpol AZS Olsztyn.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj