Dwoił się i troił, a koledzy patrzyli. Dylewicz nie pomógł, Trefl spada w nicość

Zbyt ostra gra i głupie osłabienie zespołu przez Obie Trottera i Łukasza Kolendę wpłynęły na wynik spotkania Miasta Szkła Krosno z Treflem Sopot. Podopieczni trenera Marcina Klozińskiego przegrali 81:85. 700-kilometrowa podróż do podkarpackiego Krosna najwyraźniej rozemocjonowała sopocian. Trefl zagrał bardzo agresywnie, co wpłynęło na faule drużyny.

GORĄCE GŁOWY

W ciągu zaledwie kilku sekund za dwa przewinienia techniczne w trzeciej kwarcie do szatni odesłany został Obie Trotter. Podobne wykroczenie popełnił Łukasz Kolenda i osłabionym sopocianom po prostu zabrakło argumentów. Na domiar złego za 5 fauli z gry wyeliminował się środkowy Steve Zack. Sytuacja zrobiła się paradoksalna, by nie powiedzieć kuriozalna. Bez trzech kluczowych zawodników w rotacji, Trefl utrzymywał dystans do drużyny z Podkarpacia, ale pod koniec zabrakło sił.

DYLU LEPSZY BEZ COCA-COLI

Łatać błędy kolegów heroicznie próbował Filip Dylewicz, ale wobec kar, jakie spotkały jego kolegów, 22 punkty eks-miłośnika coca-coli były po prostu zbyt małym dorobkiem, by pokonać Miasto Szkła.

Ponownie nieszczególnie Trefl zaimponował z dystansu. 8/25 i 32-procentowa skuteczność chluby nie przyniosła. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że spotkanie zostało wypuszczone z rąk przez gorące głowy i brak koncentracji. W efekcie Trefl „umacnia się” na 12. miejscu w tabeli, jednocześnie oddalając w sposób znaczny od play-off.

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj