Arka zaimponowała ambicją, ale ofensywa Lechii ją zdemolowała. Gdańszczanie znów zwyciężają w Derbach Trójmiasta

Lechia w derbach Trójmiasta wygrała z Arką 4:2 (4:0). Biało-zieloni losy meczu rozstrzygnęli w 39. minucie po hat-tricku Flavio Paixao i jednym trafieniu Sławomira Peszki. Dla ambitnie walczących gdynian trafiali Luka Zarandia i Enrique Esqueda. Triumf zespołowi Piotra Stokowca zapewnił tercet Flavio-Peszko-Haraslin i autor dwóch asyst – Patryk Lipski. Dla żółto-niebieskich porażka oznacza grę w grupie spadkowej. W pierwszej połowie Lechia robiła na boisku niemal wszystko, co chciała. Arce pozwoliła na tylko jedną akcję. W 12. minucie Grzegorz Piesio próbował zaskoczyć Dusana Kuciaka mocnym strzałem, ale Słowak odbił piłkę na rzut rożny. To było jedyne uderzenie gości w pierwszych czterdziestu pięciu minutach. Od tego momentu murawa całkowicie należała do gospodarzy, dla których była to bezsprzecznie najlepsza połowa spotkania w tym sezonie.

ZABÓJCZY TERCET

Siła Lechii opierała się na trzech skrzydłowych. Po bokach boiska biegali Sławomir Peszko i Lukas Haraslin, a na środku Grzegorza Kuświka zastąpił Flavio Paixao. Taki tercet – wspierany przez dokładne podania Patryka Lipskiego – dał możliwość błyskawicznego przeniesienia się pod bramkę rywala i tak padła pierwsza bramka. W 14. minucie Peszko z prawego skrzydła idealnie dograł na głowę Haraslina, uderzenie Słowaka obronił jeszcze Pavels Steinbors, ale przy dobitce Portugalczyka nie miał już szans. Gdynianie nie zdążyli ochłonąć po straconym golu, a już przegrywali 2:0. Tym razem akcja potoczyła się lewą stroną boiska, futbolówkę w pole karne dograł Simeon Sławczew, zgrał Lipski, a technicznym uderzeniem w siatce umieścił ją Peszko. 180 sekund później było już 3:0 po tym, jak w „szesnastkę” wpadł Haraslin, został sfaulowany przez Andrija Bogdanova, a „jedenastkę” wykorzystał Flavio. Portugalczyk jeszcze przed przerwą zdążył skompletować pierwszy od 1984 roku derbowy hat-trick. Głową wykończył perfekcyjne dośrodkowanie Lipskiego. 4:0 do przerwy. Deklasacja.

NEUTRALIZACJA OFENSYWY

O grze Arki z pierwszej połowy nie sposób napisać dobrego słowa. Gdynianie nie byli w stanie nawiązać walki z Lechią w środku pola, gdzie w odbiorze dominowali Sławczew z Danielem Łukasikiem, a za ofensywę odpowiadał Lipski. Żółto-niebiescy nie mogli się także przebić skrzydłami, bo bardzo odpowiedzialnie grał i Paweł Stolarski, i Jakub Wawrzyniak. Ofensywa zespołu Leszka Ojrzyńskiego została całkowicie zneutralizowana.

KOLEJNY BŁYSK ZARANDII

Jak bardzo Arce brakowało wygranych pojedynków w ofensywie, pokazała sytuacja z 67. Minuty. Pierwszy udany drybling zaliczył Luka Zarandia, który bez żadnych problemów ograł Mato Milosa i Peszkę, i choć Gruzin chciał dośrodkowywać, to wpakował piłkę do siatki przy bliższym słupku bramki Dusana Kuciaka. Pomimo dramatycznie słabej postawy defensorów w tej sytuacji, za utratę gola Piotr Stokowiec musi winić słowackiego bramkarza.

ATAKI POZYCYJNE ARKI, ODPOWIEDZIALNOŚĆ LECHII

Różnica między pierwszą a drugą połową najbardziej widoczna była w liczbie zawodników Arki, którzy wracali do defensywy, kiedy Lechia była przy piłce. W tym aspekcie żółto-niebiescy zanotowali największy progres i to pozwoliło na dużo skuteczniejsze zatrzymywanie ataków gospodarzy. To przełożyło się na fakt, że gdynianie coraz bardziej przejmowali kontrolę nad grą. Starali się konstruować ataki pozycyjne i wykorzystywali to, że Lechia zdecydowanie spuściła z tonu. Gdańszczanie odpowiedzialnie wracali jednak do defensywy i zazwyczaj zatrzymywali akcje gości. Ostatnie minuty upłynęły pod znakiem prób ofensywnych obu zespołów, które jednak nie były szczególnie groźne. Lechia decydowała się na efektowne akcje, jak Sławczew uderzający przewrotką. Arce trzeba oddać, że do ostatniej minuty walczyła o kolejną bramkę i została za to nagrodzona. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie zdobył Enrique Esqueda.

KOLEJNE DERBY W GRUPIE SPADKOWEJ

To zdecydowanie najlepsze spotkanie Lechii w tym sezonie i jedno z najgorszych w wykonaniu żółto-niebieskich. Gdynianie zostali całkowicie zdominowani w pierwszej połowie, a w drugiej – choć skorzystali z nieporadności Kuciaka – nie byli w stanie odrobić strat i na pierwsze ekstraklasowe zwycięstwo z Lechią będą musieli poczekać przynajmniej do piątku, bo już 13 kwietnia o 18:00 kolejne derby Trójmiasta odbędą się w Gdyni.

Lechia Gdańsk – Arka Gdynia 4:2 (4:0)

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj