Zwycięstwo żużlowców Zdunek Wybrzeża rodziło się bólach. „Bezdomny” Orzeł wraca do Łodzi bez punktów

Żużlowcy Zdunek Wybrzeża wyszarpali zwycięstwo w hicie kolejki Nice 1 L.Ż. Po zeszłotygodniowej porażce z Motorem Lublin, w niedzielę drużyna Lecha Kędziory zrehabilitowała się przed własną publicznością i pokonała Orzeł Łódź 5:40. Niedzielne spotkanie od mocnego uderzenia rozpoczęli goście. W pierwszym biegu świetnie spod taśmy wyszedł Łoktajew, do którego na przeciwległej prostej szybko dołączył Hans Andersen. Para gospodarzy Szczepaniak i Bech została daleko z tyłu. Duńczyk nie podjął walki, jedynie na dystansie „szarpał” Michał Szczepaniak. Nieskutecznie.

W biegu juniorskim szybko odpowiedzieli gdańszczanie. Tym razem momentu startowego nie przespał Dominik Kossakowski, który prowadzenia nie oddał do końca. Za jego plecami o drugą pozycję walczyli Marcin Turowski i Jakub Miśkowiak, ale ostatecznie to łodzianin wyszedł zwycięsko z tego pojedynku.

Kolejne wyścigi to wymiana ciosów. Gdy goście zwyciężali 4:2, podobnie kończył się wyścig następny z tą różnicą, że na korzyść gospodarzy, Poza zasięgiem gospodarzy był Aleksnder Łoktajew. Rosjanin czuł się na gdańskim torze jak ryba w wodzie i udowadniał to praktycznie w każdym biegu. Równorzędnej walki z Łoktajewem nie mógł nawiązać nawet Mikkel Michelsen – najlepszy w układance Lecha Kędziory.

Gospodarze mieli ogromny problem z dopasowaniem się do toru. Zastępujący Andersa Thomsena – Patrick Hougaard w dwóch pierwszych wyścigach nie zapunktował. Rozczarował także Michał Szczepaniak, który w czterech starach zdobył zaledwie 4 punkty i bonus.

Gospodarze w końcu potrafili przełamać remisowy wynik spotkania. W 13. wyścigu, po upadku na drugim łuku, wykluczony został Makism Bogdanovs. W trzyosobowej powtórce Oskar Fajfer i Mikkel Bech zaprezentowali przepiękną jazdę parą i powstrzymali rozpędzonego Norberta Kościucha dowożąc przed biegami nominowanymi podwójne zwycięstwo. Podopieczni Lecha Kędziory przed 14. i 15. wyścigiem prowadzili 41:37. O losach spotkania zdecydowała gonitwa numer czternaście. W pierwszej odsłonie biegu pechowy upadek w pierwszym łuku zaliczył Hans Andersen. Sędzia Piotr Lis postanowił Duńczyka wykluczyć, a w powtórce para Bech – Hougaard nie dała Kościuchowi szans i zwyciężyła podwójnie.

W ostatnim tego dnia wyścigu trener Janusz Ślączka starał się jeszcze niwelować straty. Za kontuzjowanego Maksima Bogdanowa, jako rezerwa taktyczna pojawił się Hans Andersen. To jednak nie zatrzymało gdańszczan. Wygrali 4:2 i cały mecz 50:40.

Mecz z trybun stadionu przy Zawodników obejrzało prawie 4 tysiące kibiców. Do Gdańska przyjechała także grupa ok. 80 kibiców Orła, którzy jak na razie wszystkie mecze muszą rozgrywać na wyjazdach, gdyż w Łodzi powstaje nowy stadion żużlowy, a kibice na każdy mecz wyjazdowy jeżdżą z transparentem „Bezdomni zapraszają na rewanż”.

Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj