Kibice Arki ponownie źli na sędziów. „Samotny” Steinbors nie dał rady Piastowi

Kolejny słaby mecz w tym sezonie zanotowali piłkarze Arki Gdynia. Podopieczni Zbigniewa Smółki przegrali w Gliwicach z Piastem 0:1, a strzelcem jedynej bramki w tym meczu był Michal Papadopulos.

Zbigniew Smółka od początku swojego pobytu w Gdyni podkreślał, że chce, aby jego zespół grał futbol efektowny i efektywny. Po przeprowadzeniu rewolucji w szatni i zwycięstwie w Superpucharze Polski wydawało się, że ma do tego odpowiednich ludzi. Liga jednak wszystko zweryfikowała i Arka w 7. kolejkach wygrała tylko 1 spotkanie. 

CHWILA ODDECHU

Okres reprezentacyjny miał dać dodatkowy czas Zbigniewowi Smółce, by dopracować elementy, które „szwankowały” na początku sezonu. Wszyscy kibice „żółto-niebieskich” zastanawiali się, kiedy w końcu nastąpi eksplozja formy Arkowców. Były piłkarz Arki, Antoni Łukasiewicz przed spotkaniem w Gliwicach twierdził, że ten czas powinien nadejść już w meczu z Piastem.

– Z doświadczenia wiem, że budowanie nowego zespołu to długi proces, który wymaga czasu. Arka pomału dochodzi do tego momentu, gdy te elementy i tryby powinny funkcjonować jak w najlepiej naoliwionej maszynie. Mimo trudnego kalendarza, jaki jest przed zespołem Zbigniewa Smółki, spodziewam się, że już w meczu z Piastem będzie widać rękę trenera – mówił Antoni Łukasiewicz.

Arka mogła wyjść na prowadzenie już w pierwszej minucie meczu. Luka Zarandia w swoim stylu minął kilku obrońców Piasta, dograł w pole karne do Jankowskiego, ale próba strzału napastnika została zablokowana. W 8. minucie po uderzeniu Mateusza Maka piłka zatrzepotała w siatce Steinborsa. Jednak na tablicy wyników wciąż widniało 0:0, bo sędzia główny słusznie odgwizdał spalonego. Mimo optycznej przewagi Piasta poziom pierwszej połowy był po prostu słaby, o czym najlepiej świadczy tweet jednego z kibiców Arki.

Arce zwyczajnie nie szło. Kompletnie niewidoczny był Siemaszko, skrzydłami swoich sił próbowali Zarandia i Janota, ale ich akcje były szybko rozbijane przez obrońców Piasta. Na domiar złego, od 42. minuty goście z Gdyni musieli grać w osłabieniu. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Bogdanov. Kontrowersyjna decyzja Bartosza Frankowskiego wywołała „eksplozję” negatywnych komentarzy na twitterze wśród kibiców Arki, którzy czuli, że ich zespół po raz kolejny został skrzywdzony w tym sezonie Lotto Ekstrakalsy. Jednak w opinii jednego z sędziów, kartka dla Ukraińca była prawidłowa.



DO TRZECH RAZY SZTUKA

W drugiej połowie Piast wykorzystał przewagę jednego zawodnika. W 54. minucie, po bardzo dobrym dośrodkowaniu Valenci, groźny strzał głową oddał Papadopulos, ale na posterunku pozostawał Steinbors. Piast napierał dalej. 5 minut później zza „szesnastki” uderzał Valencia, jednak to znowu Łotysz wyszedł zwycięsko z pojedynku pomocnikiem „Piastunek”. W końcu podopieczni Waldemara Fornalika dopięli swego. Po dośrodkowaniu Felixa, błąd Helstrupa w polu karnym wykorzystał aktywny w tym spotkaniu Papadopulos i sprytnym „dziubnięciem” piłki pokonał bezradnego Steinborsa.

TO KIEDY TA WIELKA ARKA?

Arka była bezradna. Piast dominował i konstruował kolejne akcje, spychając „żółto-niebieskich” do głębokiej defensywy. Gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie w 84. minucie, ale strzał Aleksandra Jagiełły zza pola karnego minimalnie minął światło bramki.

Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie. Patrząc przez pryzmat całego spotkania, Arka nie zasłużyła, żeby wywieźć z Gliwic choćby punkt. Nawet w obliczu kontrowersyjnej kartki dla Bogdanowa, Piast był po prostu lepszy, co potwierdzają statystyki. Zbigniew Smółka zapowiadał, że jego zespól będzie grał skutecznie i ładnie dla oka. Pytanie tylko kiedy? Bo na pewno nie grał w ten sposób w tym spotkaniu…

Piast Gliwice – Arka Gdynia 1:0 (0:0)

Piast: Plach – Konczkowski, Czerwiński, Korun, Kirkeskov – Hateley, Dziczek – Valencia, Felix (82′ Jagiełło), Mak (59′ Badia) – Papadopulos (76′ Parzyszek)

Arka: Steinbors – Zbozień, Marić, Helstrup, Marciniak (88′ Marcus Da Silva)- Zarandia (65′ Klimczak), Bogdanov, Deja, Janota – Jankowski, Siemaszko (52′ Danielak)


 mkul

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj