Powrót do ligowej rzeczywistości po pucharowym szaleństwie. Lechii potrzeba stabilizacji i pewnych trzech punktów

Lechia wraca do ligowej rywalizacji po szalonej pucharowej potyczce. Gdańszczanie znów pokazali kawał dobrej piłki, ale do Płocka jadą po punkty, a nie słowa uznania za styl. Biało-zielonym potrzeba teraz stabilizacji w obronie, bo fantazję w ofensywie mają nie od dziś. Po fatalnej drugiej połowie meczu z Zagłębiem Lubin zaczęły podnosić się głosy zwątpienia w to, co prezentuje w tym sezonie Lechia. Przecież nie może być tak dobrze w dłuższym okresie, ci zawodnicy nie będą w stanie utrzymać poziomu gry na tak wysokim pułapie. I rzeczywiście – spotkania z Wisłą Kraków i później z „Miedziowymi” dawały podstawy do stwierdzenia, że gdańszczanie obniżyli loty. Co na to główni zainteresowani? Zamiast szukać wymówek dali niesamowity koncert pod Wawelem w spotkaniu pucharowym, mieli przy tym sporo szczęścia w rzutach karnych, ale grali tak, że ręce same składały się do oklasków. I przed potyczką z Wisłą Płock jedyne, co może martwić, to ich zapas sił. Bo o formę piłkarską dalej można być chyba spokojnym.

ZAPROCENTOWAŁA PRACA NAD „GŁOWAMI”

Lechia w Krakowie znów pokazała charakter. Procentuje chyba praca wykonywana przez Piotra Stokowca i psychologa Pawła Habrata, bo gdańszczanie wyglądali jakby zupełnie zapomnieli o ostatnich niepowodzeniach. Wygrali też wojnę nerwów, a przecież mogli być pełni obaw po tym, co w czasie meczu prezentował Michał Buchalik. Czego więc można się obawiać przed meczem w Płocku z cieniującą Wisłą? Chyba jedynie braku sił, ale i o to Stokowiec zadbał, bo w między meczem z Zagłębiem a pojedynkiem pucharowym dokonał w wyjściowym składzie aż dziewięciu zmian.

CICHA WISŁA BRZEGI RWIE

Czy więc szykuje się pewne zwycięstwo gdańszczan? Wiele wskazywałoby na to, że tak. Wisła w tym sezonie przegrała cztery spotkania, kolejne cztery zremisowała, a wygrała do tej pory tylko jedno. Problem w tym, że zwycięstwo to odniosła na terenie mistrza Polski, bijąc Legię Warszawa 4:1. Podopieczni Dariusza Dźwigały podbudowali się też wynikiem w PP, gdzie w takim samym stosunku pokonali Siarkę Tarnobrzeg.

Najważniejszym punktem w drużynie „Nafciarzy” jest były zawodnik Lechii Ricardinho. Brazylijczyk momentami sam ciągnie drużynę za uszy, to on zapakował dwa gole Legii, a łącznie w tym sezonie ukłuł rywali aż sześciokrotnie.

POTRZEBA STABILIZACJI

Lechia znowu może zaprezentować radosny futbol. Jest duża szansa, że przyniesie to trzy punkty po chociażby efektownym 4:2, ale chyba wszyscy zwolennicy biało-zielonych woleliby nudniejsze jeden lub dwa do zera. Gdańszczanie muszą znów poszukać stabilizacji w tyłach, którą imponowali na początku rozgrywek. Wszak ofensywą wygrać można mecz, ale do odniesienia sukcesu w sezonie potrzebna jest mocna obrona. Czy taka będzie już w Płocku? Przekonamy się w piątek od godziny 18:00. Relacja z meczu na radiogdansk.pl

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj