Cztery mecze i cztery porażki – to mało imponujący bilans koszykarzy Arki w Pucharze Europy. Dla równowagi gdynianie wygrali wszystkie cztery spotkania w Energa Basket Lidze. Plan na środowy wieczór jest bardzo konkretny – zwycięstwo nad Limoges.
EUROCUP – EBL 4:4
Koszykarze Arki przegrali wszystkie dotychczasowe mecze w Pucharze Europy i wygrali wszystkie w Energa Basket Lidze. Zaczęli z wysokiego „C” od pokonania mistrza Polski – Anwilu Włocławek. Na inaugurację EuroCup wstydu także nie było. Lokomotiw Kubań Krasnodar to finalista poprzedniej edycji, w której wygrał 20 meczów z rzędu, a potknął się dopiero w finale rozgrywek.
Nadzieje zostały rozbudzone, ale kolejne spotkania – w Turcji z Tofasem, Gdyni z Cedevitą i Berlinie z Albą – były także przegrane. Wszystkie odbyły się według podobnego scenariusza. Gdynianie toczyli równy bój przez trzy kwarty, ale „pękali” w czwartej.
RECEPTA NA WYGRYWANIE
Brak strat i skuteczność z obwodu – to recepta, którą zaordynował na mecz z Limoges trener Przemysław Frasunkiewicz. Recepta prosta, ale czy lek zadziała, dowiemy się dopiero podczas meczu. Krzysztof Szubarga na treningu trafia minimum 9/10 rzutów z dystansu. Joshua Bostic coraz częściej potwierdza strzeleckie walory. James Florence ma bardzo dumne „ego” i nie chce być gorszy, ale na razie jest. Dariusz Wyka nawet pod presją potrafi zmieniać losy meczu, czego najboleśniej doświadczył mistrz Polski – Anwil Włocławek. Najlepszy sezon w karierze rozgrywa Marcel Ponitka. Grając bardzo dynamicznie miewa jednak problemy z drżeniem rąk.
Znacznie więcej muszą dać pod koszem Robert Upshaw i Adam Łapeta, bo tam przewagę szybkości i zdecydowania mają w dotychczasowych spotkaniach rywale.
LIMOGES W ZASIĘGU
Rywal przesadnie nie straszy. Zwycięstwa u siebie nad Tofasem i Cedevią oraz porażki z Albą (u siebie) i Lokomotiwem w Krasnodarze sytuują Limoges na bliżej Arki niż czoła tabeli. Z sześciozespołowej grupy cztery drużyny pozostaną w grze. Dla Francuzów mecz może dać komfortową sytuację. W Gdyni o awansie się nie mówi. Dwa, trzy zwycięstwa to byłby wynik na miarę możliwości.
Pozostaje tylko pytanie retoryczne – jeśli nie z Limoges u siebie, to gdzie, kiedy i z kim?
Włodzimierz Machnikowski/mili