Polska w drugim meczu eliminacji do Mistrzostw Europy pokonała na Stadionie Narodowym Łotwę 2:0. Jednym z bohaterów drużyny był dobrze znany w Trójmieście Pavels Steinbors. Bramkarz Arki Gdynia rozegrał bardzo dobre zawody przeciwko Lewandowskiemu i spółce, wielokrotnie ratując swoich kolegów w groźnych sytuacjach.
Z bramkarzem reprezentacji Łotwy i Arki Gdynia porozmawialiśmy w poniedziałek po jego powrocie ze zgrupowania.
Paweł Kątnik: Emocje już opadły po niedzielnym meczu. Polska wygrała dwa do zera na Stadionie Narodowym. Powiedz, w jakich okolicznościach dowiedziałeś się, że będziesz występował w tym spotkaniu?
Pavels Steinbors: Niestety nasz bramkarz w poprzednim meczu doznał kontuzji. Na 90 procent wiedziałem, że będę grał z Polską, tylko nie było to oficjalnie potwierdzone, bo czekaliśmy na wyniki badań. Zagrożenie kontuzji okazało się jednak zbyt duże i trener zdecydował, że lepiej, żebym ja bronił. No i stanąłem na bramce.
Stadion Narodowy kojarzy Ci się bardzo dobrze, bo Wy przecież niecałe 2 lata temu wygraliście tam Puchar Polski przeciwko Lechowi Poznań. To właśnie pozytywne obrazki jako jedyne zapamiętałeś z tamtego miejsca…
Dokładnie tak. Wiadomo, że to wyjątkowy stadion i osiągnąłem tutaj największy sukces w karierze, zdobyłem Puchar Polski. Dlatego z narodowego mam same przyjemne wspomnienia.
Oprócz przyjemnych wspomnień, gratulacje postawy. Bardzo dobra dyspozycja. Ty też to tak odbierałeś z pozycji murawy, że to jest mecz, w którym wyciągasz bardzo dużo ważnych piłek?
Dziękuję za takie słowa. Ja jednak myślę, że cały nasz zespół bardzo dobrze wyglądał i pokazywał to do tego momentu, do którego miał wystarczająco dużo siły, żeby walczyć o wygraną. Wiadomo, Polska później pokazała swoją klasę i wygrała ten mecz zasłużenie.
Wy także mieliście swoje sytuacje. Sam na sam z 60. minuty spotkania, kilka sytuacji z rzutów rożnych, ze stałych fragmentów gry, gdzie mogliście otworzyć wynik na 1:0.
Po pierwszej połowie czuliśmy niedosyt, mieliśmy trzy akcje, w których mogliśmy się pokusić o zdobycie bramki. Niestety nie udało nam się tego dokonać.
Podchodzisz z dużym respektem do Polaków po meczu, który nam niekoniecznie wyszedł. Faktycznie biało-czerwoni są najmocniejszą reprezentacją w tej grupie?
Ja jestem pewien, że Polacy są faworytami tej grupy i awansują na Mistrzostwa Europy. Przed pierwszymi spotkaniami myślałem, że kluczowym meczem o pierwsze miejsce w grupie będzie starcie Austrii z Polską, ale życie pokazało, że Austria nie ma punktów i jestem pewien, że Polska będzie liderem grupy na koniec eliminacji.
Przed meczem obrońca Arki Adam Marciniak żartował, że musisz dobrze wymasować plecy po częstym wyjmowaniu piłki z siatki. Koledzy po meczu już nie żartowali?
Powitali mnie bardzo miło, bardzo ciepło. Wróciłem jak do domu, do swojej rodziny. Tęskniłem za chłopakami, za klubem i teraz jest czas, żeby przygotowywać się do kolejnego meczu w lidze.
To jeszcze na sam koniec pytanie o te zmagania ligowe, no bo skończyła się kadra, ale przed Wami bardzo ważne wyzwania utrzymania ligi, dobrej pozycji. W sobotę mecz ze Śląskiem Wrocław. Jakie masz nastawienie przed tym spotkaniem, niezwykle dla Was ważnym?
Ten mecz faktycznie jest dla nas bardzo ważny. Z pewnością wyjdziemy na murawę zmotywowani. Wiem, że czeka nas też później trudne derbowe starcie z Lechią. Cóż mam więcej powiedzieć… Musimy zrobić wszystko, żeby wygrać te mecze. Nieważne w jakim stylu, po prostu musimy zwyciężyć.
Paweł Kątnik/mk/mkul