Jaga czeka na Lechię w finale PP. Czy kibice z Gdańska spędzą „majówkę” w stolicy?

Jagiellonia Białystok pierwszym finalistą tegorocznej edycji Totolotek Pucharu Polski. „Żółto-czerwoni” rzutem na taśmę pokonali u siebie Miedź Legnica 2:1 i zapewni swoim kibicom „majówkę” na PGE Narodowym w Warszawie. Bohaterem białostoczan został Taras Romanczuk.

Miano „króla polowania” w zimowym okienku transferowym rozbudziło wśród władz klubu i białostockich kibiców apetyty na upragnione mistrzostwo Polski. Jednak bardzo słaba gra na wiosnę sprawiła, że piłkarze Jagiellonii do ostatniej kolejki nie są pewni miejsca w grupie mistrzowskiej na koniec rundy zasadniczej Lotto Ekstraklasy. Półfinałowy mecz z Miedzią był ostatnią szansą na uratowanie sezonu. 

KAPITAN BOHATEREM

Spotkanie nie należało do tych porywających. W szczególności w pierwszej połowie oba zespoły raziły nieporadnością i nie zamierzały iść na wymianę ciosów. Mecz ożywił się dopiero w drugiej części spotkania. Miedź mogła, Jagiellonia musiała i to właśnie gospodarze podkręcili tempo, dzięki czemu jako pierwsi strzelili gola. Wynik spotkania otworzył Taras Romanczuk, który po ładnie rozegranym rzucie wolnym „zapakował” piłkę do bramki, nie dając szans bezradnemu Kanibołockiemu. Jagiellonia prowadziła grę, zdecydowanie przejmując inicjatywę. Miedź ograniczała się do kontr i „geniuszu” Petteriego Forsella przy stałych fragmentach gry. Fin nie zawiódł swoich kolegów i wyrównał po pięknym strzale bezpośrednio z rzutu wolnego. Ta bramka wyraźnie uskrzydliła gości, a nad stadionem w Białymstoku pojawiły się demony przeszłości (w rundzie jesiennej Jagiellonia dwa razy wychodziła na prowadzenie, by ostatecznie przegrać z Miedzią 2:3). Podopiecznym Dominika Nowaka brakowało jednak szczęścia, aby przechylić szalę na swoją korzyść. Gdy wydawało się, że do wyłonienia finalisty będzie potrzebna dogrywka, w doliczonym czasie gry ciężar odpowiedzialności za wynik na swoje barki ponownie wziął Romanczuk. Przy rzucie rożnym Guilherme kapitan „Jagi” wyskoczył najwyżej i „rzutem na taśmę” zapewnił swojej drużynie awans do finału Pucharu Polski. 

CZEKAJĄ NA LECHIĘ?

Drugiego finalistę Pucharu Polski poznamy w Częstochowie. Lider Lotto Ekstraklasy Lechia Gdańsk zmierzy się liderem Fortuna 1. ligi Rakowem Częstochowa. Podopiecznych Piotra Stokowca czeka trudne zadanie, bowiem piłkarze Marka Papszuna w tej edycji Pucharu Polski wyeliminowali już Lecha Poznań i Legię Warszawa. Stoper Lechii Błażej Augustyn przed spotkaniem w Częstochowie zapewniał, że o swoim najbliższym rywalu wiedzą wszystko i nie patrzą na drużyny, które z nim przegrały. Całą rozmowę możecie przeczytać TUTAJ.

Kto okaże się drugim finalistą Pucharu Polski przekonamy się w środę. Spotkanie Rakowa Częstochowa z Lechią Gdańsk będziemy relacjonować na naszej antenie. Początek meczu o 18. 

mkul 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj