O prawo serii i nowe rozdanie. Arka gra z Koroną Kielce, oczy będą zwrócone na Marcusa

Legendy czysto piłkarskiej zawodnicy Arki Gdynia już w tym sezonie nie stworzą. Nie będzie tryumfów ani wspomnień ładnych meczów, do których wraca się latami. Ale można zadbać jeszcze o honor końcówki i nowe rozdanie z nowym trenerem. Marcus da Silva to legenda Arki Gdynia. Jego droga do Ekstraklasy prowadziła krętymi drogami, bo przez piłkarskie prowincje pokroju Choszczna, Żagania i Ciechocinka. Historia powszechnie znana, wzbudzająca szacunek, zakończona golem dającym Puchar Polski w 2017 roku i finałem tego samego trofeum rok później.

WRESZCIE SATYSFAKCJA

Kibice Arki z gola zdobytego przez Marcusa w poprzedniej kolejce przeciwko Miedzi mogą czerpać podwójną satysfakcję. Po pierwsze – strzelił go człowiek, z którym lubią się utożsamiać i z którym wiążą się najmilsze w historii klubu wspomnienia. Po drugie sam Brazylijczyk udowodnił, jak bardzo mylił się w swoim przekonaniu były trener Arki Zbigniew Smółka.

– Marcus przez ostatnie pół roku niewiele nam pomógł. Mając na uwadze przepis o młodzieżowcu wolałbym, aby te kilka minut dostawali młodzi zawodnicy jak Młyński, Łoś czy Stępień, którzy będą nam od lipca niezbędni –  powiedział w lutym trener Smółka, proponując jednocześnie piłkarzowi pomoc przy trenowaniu juniorów. Myślenie długofalowe Smółki zastąpiła jednak konieczność zmian – trenerowi w atmosferze skandalu podziękowano za pracę, a da Silvę przywrócono do pierwszego zespołu.

PO MINI LEGENDĘ

Dlatego historia gola brazylijskiego banity jest Arce niezwykle potrzebna. Nie tylko po to, by dopisać trzy punkty, ale też po to, by na czymś oprzeć legendę tego sezonu. Oto człowiek niechciany wraca po długim okresie niegrania, równie długim co sam okres niewygrywania meczów przez Arkę i tej Arce daje trzy punkty. Nie ma lepszego momentu, by uwierzyć w prawo serii – tej złej 5-miesięcznej i tej dobrej, choćby dwóch wygranych spotkań z rzędu. Potrzebują tego nie tylko piłkarze, ale także trener Jacek Zieliński – człowiek, który wszedł do tonącej łajby, który, jeśli dobije do brzegu, to na swoich zasadach, ze swoim pomysłem zgoła odmiennym od poprzednika. Dotychczas zespół pod jego wodzą raz wygrał, raz zremisował i raz przegrał. To wciąż za mały dorobek, by odtrąbić sukces.

W niedzielę Arka stanie naprzeciw Korony Kielce. Tej samej, której przed rokiem Marcus strzelał gola dającego awans do finału Pucharu Polski. Zespół z województwa świętokrzyskiego spaść już raczej nie może, a i formę prezentuje ostatnio mocno wakacyjną (4 porażki w 5 meczach). Gdynianie natomiast uwierzyli, że można, że zwycięstwa nie są pisane tylko innym, w szczególności tym którzy z Arką się mierzą. Gra o utrzymanie wchodzi w decydującą fazę, a Arka znowu staje do niej w uprzywilejowanej sytuacji – będąc nad Zagłębiem Sosnowiec i Śląskiem Wrocław, z którymi zmierzy się jeszcze w tym sezonie.


33 kolejka LOTTO Ekstraklasy: Korona Kielce – Arka Gdynia; godz. 15:30

 
Paweł Kątnik


Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj