Trzecia w tym sezonie porażka Lechii w Krakowie. Michał Nalepa: „Zabrakło siły w ataku. Niczego się nie boimy”

Utrzymywaliśmy się przy piłce, ale nie przekładało się to na sytuacje. Mało było konkretów – analizował porażkę z Cracovią Michał Nalepa. Nie wpływa to jednak na pewność siebie gdańskiej drużyny. – Powiem szczerze, że niczego się nie obawiamy – mówił o najbliższych meczach obrońca biało-zielonych. To był trzeci mecz Lechii w Krakowie w tym sezonie. Gdańszczanie raz zagrali z Wisłą, a dwukrotnie z Cracovią. Punkt wspólny jest taki, że każde spotkanie przegrali. – Myślę, że nie ma analogii między meczami w Krakowie. To jest czysty przypadek – ucina spekulacje Nalepa.

CIĘŻKI OKRES TO NIE WYMÓWKA

Po spotkaniu Piotr Stokowiec podkreślił, że rozgrywanie takiego meczu trzy dni po finale Pucharu Polski budzi u niego duże zdziwienie. Trenera Lechii poparł też szkoleniowiec Cracovii Michał Probierz, a zgodził się nimi Nalepa, dla którego nie stanowi to jednak wymówki. – To był dla nas ciężki okres, przez dłuższy czas graliśmy co trzy dni. Z drugiej strony nie możemy na to patrzeć. Jesteśmy przygotowani na częstą grę – mówił.

ZABRAKŁO SIŁY W ATAKU

O ile w poprzednich meczach Lechia, nawet jeżeli przegrywała, to strzelała bramki, o tyle tym razem gdańszczanie właściwie w ogóle nie zagrozili bramce „Pasów”. – W pierwszej połowie wyglądaliśmy nieźle, utrzymywaliśmy się przy piłce. Szkoda, że nie udokumentowaliśmy tego bramką. Nie przekładało się to jednak na sytuacje. Mało było konkretów. Będziemy analizować ten mecz, żeby w następnym atakować mocniej i bardziej skutecznie – zapowiedział obrońca.

ROTACJA JEST NATURALNA

Nalepa, pomimo jedenastu żółtych kartek na koncie i zagrożenia pauzą, od dłuższego czasu nie łapie już upomnień i jest stałym punktem w obronie Lechii. Zmienia się za to jego partner. Błażej Augustyn niedawno miał przymusową przerwę ze względu na kartki, a teraz odpoczywał po trudach finału Pucharu Polski. Dwukrotnie w Krakowie zastępował go Steven Vitoria. – Każdy lubi stabilizację, ale rotacje są naturalne. Raz masz obok siebie jednego, innym razem drugiego. Są zmiany w meczu, więc jest to normalne – bagatelizuje częste rotacje Nalepa.

NICZEGO SIĘ NIE BOIMY

Przed Lechią jeszcze trzy spotkania. Najbliższym przeciwnikiem będzie Zagłębie Lubin, które pod wodzą holenderskiego trenera Bena van Daela zrobiło duży postęp i jest jednym z głównych kandydatów do zajęcia miejsca premiowanego grą w europejskich pucharach. Na Nalepie nie robi to jednak wrażenia. – Powiem szczerze, że niczego się nie obawiamy. Wygraliśmy już w tym sezonie z każdym, dlatego nie ma dla mnie znaczenia, czy drużynę przeciwnika prowadzi holenderski, angielski czy polski trener – kończy obrońca.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj