Próba nerwów dla Lotosu PKH! Gdańszczanie potrzebowali dogrywki i karnych do zwycięstwa nad Cracovią

Wielkie emocje zafundowali swoim kibicom hokeiści Lotosu PKH. Choć pierwsza tercja na to nie wskazywała, w następnej padły gole, a ostatecznie potrzebna była dogrywka i dodatkowo karne. W wojnie nerwów lepsi okazali się hokeiści Lotosu PKH, którzy wygrali rzuty karne 3:2. Wielkich emocji z końcówki na pewno nie zwiastowały pierwsze minuty meczu.

NUDNO JAK NA RYBACH

Pierwsza tercja nie tylko nie przyniosła goli, ale też emocji. Na tafli nie działo się nic szczególnego i jest to zaskoczeniem zważywszy na poprzednie boje pomiędzy obiema drużynami. Dwa ostatnie kończyły się wynikami 4:3 i 3:2 dla Lotosu, przy czym ten ostatni wynik podopieczni Marka Ziętary osiągali już w tym sezonie. Wówczas w gdańskiej ekipie brylowali Szymon Marzec, Petr Polodna i Krystian Mocarski. Ale we wtorek w Olivii takich emocji na początku zabrakło. Poza jedną okazją Szymona Marca, z obu stron zabrakło soczystych strzałów.

ZOSTAWILI WĘDKI, ZACZĘLI GRAĆ

Metafora z rybami jakby mobilizująco podziałała na gdańszczan, bo ci w drugiej tercji wzięli się do roboty. Tę część zaczęli od gry w przewadze po karze dla Filipa Drzewieckiego. Gdańszczanie idealnie wykorzystali osłabienie rywali, zdobywając gola w trzeciej minucie drugiej tercji. Ponownie przeciwko Cracoviii trafił Polodna. Radość gospodarzy nie trwała długo, bo już kilka minut później do wyrównania doprowadził czeski obrońca Cracovii Jiri Gula. W tej części sporo zastrzeżeń do pracy sędziów mięli kibice zgromadzeni w Olivii. Chodziło przede wszystkim o ostry atak Jachyma na Danieluka, oraz o odgwizdanie kilku dyskusyjnych spalonych.

 
 Trzecia część przyniosła twardą walkę z obu stron, ale to Cracovia była bliższa zdobycia gola. Już w drugiej minucie tercji w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Jeżek, ale górą w tym pojedynku okazał się bramkarz Lotosu. Później w poprzeczkę trafił Drzewiec, a pod bramką gospodarzy gorąco było także pod koniec tej odsłony, kiedy bliski zdobycia gola był Gula. Na szczęście dla gdańszczan, dobrze dysponowany w bramce był Fucik. Wynik nie uległ już zmianie.

WYDŁUŻONE EMOCJE

W dogrywce zespoły były nieskuteczne, choć oba miały swoje okazje. Wynik remisowy po dodatkowych 5 minutach, oznaczał drugie w tym sezonie rzuty karne w Olivii. W nich prawdziwa dramaturgia: trafiali i jedni i drudzy, pudłowali także komisyjnie i po pięciu seriach wciąż był remis. Ostatecznie wojnę nerwów wygrali jednak gospodarze i po decydującym trafieniu Petra Polodny, zapisali na swoim koncie kolejną ligową wygraną.

 
Paweł Kątnik
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj