Wybiegali to, uwierzyli w to, wybronili to. Arka w dziesięciu remisuje z Lechem

Arka Gdynia rozpaczliwie broniła się przez ponad 60 minut w dziesięciu przeciwko jedenastu. Zdołała strzelić gola, stracić tylko jednego i po świetnym meczu w defensywie wywozi z Poznania najcenniejszy punkt w tym sezonie. Wynik 1:1 nie byłby możliwy, gdyby nie ponownie znakomita postawa w bramce Steinborsa. Bohaterem w ofensywie został Serrarens, który miał z hukiem wylecieć z klubu, a zdobył wreszcie bramkę.

Wyjazdy na Bułgarską wiążą się zazwyczaj ze srogim laniem na Arce. Próżno szukać drugiej drużyny, której tak rzadko udawało sie cokolwiek ugrać na Stadionie Miejskim w Poznaniu. Wcześniej podobnych upokorzeń doznawałaprzez lata Lechia, ale przełamała niemoc poznańskich trybun w listopadzie zeszłego roku wygrywając 1:0.

Arka w Poznaniu wygrała, to fakt. Ale nie było to w Ekstraklasie, a w Pucharze Ekstraklasy i to przed 12 laty. Twór o nazwie Puchar Ekstraklasy przetrwał zaledwie trzy lata i dziś pewnie nikt nie pamięta okoliczności, składów i zwycięstwa Arki w Poznaniu.

ZACZĘLI PLANOWO

Dlatego tym bardziej interesujące były okoliczności czwartkowej potyczki. Lech nie przegrywał od 25 października, kiedy pełną pulę punktów przy Bułgarskiej zdobyło Zagłębie Lubin. Arka z kolei smaku porażki nie zaznała w trzech kolejnych meczach, co – umówmy się – ostatni raz zdarzyło się bardzo dawno temu. Mecz toczył się spodziewanym rytmem przewagi gospodarzy, którzy mają większą jakość piłkarską. Arka mądrze odpowiadała skutecznymi obronami. A to Pavels Steinbors ratował zespół po strzale Jóźwiaka, a to Zbozień dobrze wybijał piłkę spod nóg rywala. Kolejorz powoli drążył skałę. Dominował, szukał swoich okazji i się doszukał. W 25 minucie meczu Puchacz wychodził sam na sam ze Steinborsem. Nie potrafiący za nim nadążyć Zbozień faulował na czerwoną kartkę.

Pech, niedowierzanie, a może błąd sędziów? Pytanie o to ostatnie byłoby zasadne, zważywszy na ostatnie mecze, w których Arka gubiła punkty za sprawą błędnych decyzji sędziów. Tym razem jednak podjęli oni słuszną decyzję – Zbozień faulował ratując się przed „sam na sam” Lecha.

SENSACJA ROKU: SERRARENS

Należało jednak docenić Arkę, za to że w dziesiątkę nie straciła bramki w pierwszej połowie, a gdy tylko nadarzyła się okazja do jakiejś kontry, Arka próbowała wietrzyć swoje szanse. A że nie traci ten, kto nie próbuje, to Arka szła za ciosem. Nikt jednak by nie obstawił, że tym który będzie odczarowywał stadion przy Bułgarskiej dla Arki, będzie facet, który wcześniej oddał… jeden celny strzał przez całą rundę. I to w dodatku karcąc dominującego Lecha, grając w dziesięciu.

Jeśli więc futbol może dawać drugie szanse, to taką na pewno w Poznaniu wykorzystał Serrarens. Trener Rogić mówił o nim, że da mu szansę do końca rundy i że nie zamierza podejmować pochopnych decyzji. Za cierpliwość został wynagrodzony, a za trenerskiego nosa i wstawienie Holendra do składu, dostaje kolejne punkty do oceny.

CIEPIENIA OSŁABIONEJ ARKI

Kto zna futbol i umie analizować, ten wie jak ciężko jest wygrać, a nawet zremisować jeśli gra się w dziesięciu. W dodatku wtedy, gdy rywal dysponuje graczami w świetnej dyspozycji, a taką prezentowali Tymoteusz Puchacz i Darko Jevtić. Szczególnie ten pierwszy błyszczał i gdyby tylko jego koledzy potrafili wykańczać to, co stworzył, dopisałlby kilka asyst do dorobku. Minuty mijały, Arka biegała w osłabieniu przez ponad 60 minut. Sporo.

Napór pękł w 75 minucie. Limit szczęścia i własnych świetnych interwencji się wyczerpał. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w piłkę nie trafił głową Helstrup, a nogę dostawił Satka, było 1:1. Inaczej być po prostu nie mogło, skoro piłka przebywała w zasadzie tylko na połowie atakowanej przez Lecha, a jedyną sytuację, którą gdynianie wykreowali z przodu, zmarnował Vejinović. Druzgocąca była także statystyka strzałów – 26 prób wykonali poznaniacy, a tylko 6 prób Arkowcy.

Do końca obraz gry się nie zmienił. Zmieniały się strony rozgrywania akcji, malały siły żółto-niebieskich, ale główna statystyka, zdobytych goli pozostała niezmienna – 1:1. Co warte podkreślenia wreszcie nie tylko dzięki świetnej grze Pavelsa Steinborsa, ale także dzięki heroizmowi całej linii defensywnej Arki Gdynia. 

 

20. kolejka PKO Ekstraklasy: Lech Poznań – Arka Gdynia 1:1 (Satka 74; Serrarens 45+2;)

Lech: van der Hart – Satka, Crnomarkovic, Dejewski, Kostevych – Muhar (Amaral 55’, Moder, Jóźwiak, Jevtić (k), Puchacz, Gytkjer

Arka: Steinbors – Zbozień (czerwona kartka 25’, Danch), Marić, Helstrup, Marciniak (k) – Vejinovic, Budziński (Danch 29’), Młyński(Wawszczyk 69’) , Nalepa Jankowski – Serrarens.

 

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj