29 października 2003 roku Sławomir Peszko zdobył swojego debiutanckiego gola w ekstraklasie. Niespełna rok później, 7 września 2004 roku, urodził się Kacper Urbański, który w piątek wyszedł w podstawowym składzie Lechii na mecz z Piastem Gliwice. – Mogę go tylko pochwalić i bardzo się z tego cieszę – mówił po spotkaniu trener, Piotr Stokowiec. Tak samo wypowiadali się zawodnicy.
Zestawienie z golem Peszki nie jest przypadkowe, bo Kacper Urbański debiutował w meczu, w którym były piłkarz reprezentacji Polski grał. Urodził się więc już po pierwszym ekstraklasowym golu swojego kolegi z szatni. W debiucie dostał zaledwie kilka minut w przegranym 0:3 meczu z Rakowem Częstochowa, więc trudno było mówić, że otrzymał kredyt zaufania. Raczej szansę na zaliczenie już debiutu i przedstawienie się publiczności. Mecz z Piastem to już zupełnie inna historia. Wypadli Tomasz Makowski i Patryk Lipski, więc trzeba było sięgnąć po rozwiązanie bardziej niekonwencjonalne – Nie obawiałem się stawiając na niego i cieszę się, że mój brak obaw się potwierdził – mówił po meczu trener Stokowiec. – Zastanawialiśmy się też nad Kałuzińskim, który jest dwa lata starszy. Obaj bardzo dobrze prezentowali się w okresie przygotowawczym. Kiedyś ci chłopcy muszą zacząć grać. To też są nasze założenia, żeby wprowadzać młodych zawodników. Polskich i zagranicznych. Cieszę się z jego występu – dodał szkoleniowiec.
NIE BOI SIĘ GRY
Urbański robił dobre wrażenie i słusznie, kiedy schodził z boiska po godzinie gry, został pożegnany brawami. Może trochę na zachętę, ale na pewno nie na wyrost, bo kilka razy przyspieszył grę, szukał ciekawych rozwiązań i podań, które mogą napędzić akcję. Przede wszystkim, jak podkreśla też Michał Nalepa, nie bał się swoich pomysłów. – Fajny zawodnik się z niego zapowiada. Szukał gry między liniami, widać, że nie boi się takich rozwiązań. Nie boi się też uderzać. Pokazuje się do gry, rozrzuca piłki i ma za sobą występ na duży plus – chwalił kolegę środkowy obrońca.
„WSZYSTKO CO ZŁE, TO NASZA WINA”
Dobre wrażenie zrobiło też to, co po meczu mówił Mario Maloca. Obrońca śmiał się, że ostatni raz z piętnastolatkiem grał, kiedy sam miał tyle lat. Od Urbańskiego dzieli go właśnie piętnaście lat różnicy i do młodszego kolegi podszedł trochę jak starszy brat. – Gratulacje dla Kacpra, który ma 15 lat i jedynie przez grę może iść do przodu, a na razie na boisku może sobie tylko coś wygrać. Mówiliśmy mu, że cokolwiek złego stanie się na boisku, to jest nasza wina, a wszystko, co dobrze zrobi, będzie dla niego na plus – mówił Maloca. Ale to też nie tak, że pomocnik ma taryfę ulgową za wiek, bo swoją wartość udowodnił wcześniej. – Pokazuje na treningu, że ma umiejętności. Cały klub może być z niego zadowolony. Musi tylko trenować i iść do przodu. Mam nadzieję, że jego następny mecz będzie tak samo dobry – skończył „Generał”.
Kacper Urbański w ekstraklasie zadebiutował 21 grudnia 2019 roku jako drugi najmłodszy piłkarz w historii Ekstraklasy. W meczu z Piastem został najmłodszym zawodnikiem w historii, który wyszedł w podstawowym składzie swojego zespołu.