Marginesu błędu nie ma, wygrywać trzeba. Arka jedzie do Bełchatowa przedłużać marzenia

Czy Rakowowi będzie się chciało? Pytanie to z punktu widzenia sportowego nie do końca stosowne, ale od niego niestety należy zacząć rozważania na temat szans Arki na zwycięstwo. Przeciwnik zespołu z Gdyni ma czym straszyć. Wygrał trzy ostatnie pojedynki, w lidze uzbierał już łącznie 14. zwycięstw – najwięcej w całej grupie spadkowej Ekstraklasy, a do tego po prostu trudno nie odnieść wrażenia, że spisywałby się lepiej od Pogoni Szczecin w grupie mistrzowskiej, wnosząc pokłady mobilizacji i walki do ostatniego meczu.

RAKÓW NIC NIE MUSI

I właśnie o pokłady mobilizacji może tu chodzić. Bo że beniaminkowi chciałoby się przepychać o punkty w grupie mistrzowskiej, z motywacją sprawienia ewentualnej niespodzianki i zajęcia miejsca w czubie, to raczej oczywiste. Ale czy temu samemu Rakowowi, który najpewniej zajmie jedno z dwóch najwyższych miejsc w grupie spadkowej, zechce się zmotywować?

Arka dowiodła, że bez względu na postawę rywala, potrafi wciąż wygrywać. Zagłębie do Gdyni przyjechało dostatecznie zmotywowane, a mimo to gospodarze dali mu odpór. Strzelili trzy bramki, na kryzys i stratę goli, odpowiedzieli własnymi trafieniami i wciąż są w grze o utrzymanie. Teraz zresztą powinno być łatwiej – przebudził się Serrarens, pomysł na strzelanie bramek znalazł Zawada, a i trener Mamrot liczy z pewnością na gotowość liderów – leczących ostatnio urazy Vejinovicia i Steinborsa.

HISTORIA DO POWTÓRZENIA

To właśnie z Rakowem Arka wygrywała na początku roku w okolicznościach, które trudno zapomnieć. Dobrze trampolinę ówczesnych emocji opisuje spotkanie dwóch przyjaciół: pomocnika Arki Michała Kopczyńskiego i bramkarza Rakowa Jakuba Szumskiego. Obaj bardzo się lubią, toteż po pierwszej połowie Szumski pocieszał niezadowolonego z wyniku 0:2 „Kopę”. Nie mógł nawet przypuszczać, że za kilkadziesiąt minut sytuacja się odwróci i to Arka zakończy tę rywalizację z trzema punktami. Po meczu Kopczyński szybko mógł odwdzięczyć się przyjacielowi za wsparcie okazane po pierwszej połowie. To był zresztą jeden z niewielu impulsów żółto-niebieskich w całym sezonie. Nie szło mniej więcej do 60. minuty, ale jak zaczęło „iść”, to już totalnie.

MATEMATYKA NIEUBŁAGANA

Przed meczem z Zagłębiem wklejaliśmy zestawienie prawdopodobieństwa spadku poszczególnych drużyn, wykonane przez portal 90 minut. Arka była w lepszej sytuacji tylko od ŁKS-u, ale nadal procentowo wyglądało to fatalnie. Po jednym wygranym meczu jej szanse są tylko nieco lepsze – z 93-procent prawdopodobieństwa, „awans” na 90-procent szans na spadek. Po porażce z Białą Gwiazdą do „gry” włączyła się Wisła Płock, jednak utrzymanie powinna zapewnić sobie jednym udanym meczem przeciwko któreś z drużyn Arka, Korona. Błędy przeciętności całego sezonu trudno będzie Arce nadrobić w ciągu najbliższych 5. kolejek. Finisz może okazać się zbyt krótki. Na razie jednak do mety daleko i wypada gdyńskim kibicom wierzyć w choćby cień szans.

 

Paweł Kątnik

Reklama



Najnowsze



Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj