Finał Pucharu Polski na głosy. Radiowi reporterzy, zanim opowiedzą, co widać, napisali, co im się wydaje

Włodzimierz Machnikowski i Paweł Kątnik będą relacjonować na antenie Radia Gdańsk przebieg finałowego meczu o Puchar Polski pomiędzy Lechią Gdańsk a Cracovią. Obu dzieli różnica ponad 20 lat życia i zawodowych doświadczeń, ale łączą np. kociewskie korzenie.

Obaj zwiedzali Wawel i robili zakupy w Galerii Krakowskiej. Równie efektywnie spędzali czas kiedyś na stadionie przy Traugutta 29, a od kilku lat na Stadionie Energa Gdańsk. Machnikowski relacjonował ubiegłoroczny zwycięski dla Lechii finał na PGE Narodowym. Kątnik troszkę mu zazdrościł, ale wyszedł na „swoje”, jadąc za Lechią do Brondby na mecz Ligi Europy.

MACHNIKOWSKI: LECHIA WYGRA POD WARUNKIEM…

„Rozpracowałem go” miał powiedzieć gdzieś, kiedyś, komuś, zupełnie prywatnie Michał Probierz. Wypowiedź dotyczyła trenera Lechii Piotra Stokowca. Obaj panowie nic do siebie nie mają. Podobno nawet sympatyzują. Ale w tym sezonie poza „dziękuję” i uściśnięciem dłoni po wygranych meczach Cracovii w głębszą interakcję nie wchodzili. Probierz nie miał potrzeby, bo wszystko było widać na boisku. Stokowiec nie miał ochoty, bo… nie miał argumentów.

Lechia zakończyła sezon na czwartym miejscu, Cracovia na siódmym. Różnica wprawdzie tylko 3 pkt, ale miejsce w tabeli już znacząco różne.

Lechia miała w tym sezonie patent na mistrza Polski – zespół Piasta Gliwice, z którym wygrała pięć razy. Cracovia z Piastem zrobiła wszystko, co się dało – wygrała, przegrała i zremisowała. W piłce nie obowiązuje zatem matematyczna zasada, że jeżeli B>A a C>B, to C>A. I dobrze, bo piłkarskie równania słabo się ogląda.

Wielkich nazwisk w Cracovii brakuje. Największe zdaje się należeć do trenera Michała Probierza, który zasila swych podopiecznych motywacją i determinacją. Zyskał posłuch, bo także prywatnie jest człowiekiem z charyzmą. Jednak równie konkretnym argumentem jest to, że bardzo odważna, ofensywna taktyka na Lechię działa jak na nikogo innego.

Sukces Lechii zasadza się na motywacji i wierze. Jeśli forma, czyli taktyka, weźmie górę nad zwyczajną piłkarską złością, że „skopali nas pięć razy i wystarczy”, to Lechia może przegrać szósty raz, tym razem za 6 milionów złotych. Jeśli zagra swoje, czujność zachowa Alomerovic, błędów nie popełnią obrońcy, Kubicki, Makowski a może Gajos albo Tobers nie oddadzą środka pola, Fila i Pietrzak, a może Udovicic dadzą przewagę na skrzydłach, to Flavio albo Zwoliński zrobią swoje.

Cracovia w półfinale pewnie ograła Legię, ale gdybym miał z grona półfinalistów wybierać przeciwnika na finał, to… biorę Cracovię.

 
KĄTNIK: FUTBOL WYMYKA SIĘ REGUŁOM

Nie czarujmy się. Na poziomie, w którym zespoły są tak wyrównane – w ujęciu ligowym zdobyły bardzo podobną liczbę punktów i bramek – coś musi być „na rzeczy”, skoro Lechia przegrywa pięć spotkań z Cracovią. Albo Probierz rozpracowywał znakomicie Lechię, jak pisał Włodek Machnikowski, cytując słowa wypowiedziane przez trenera Pasów, albo jego zawodnicy zwyczajnie znajdowali klucz do zabierania biało-zielonym punktów.

Jakkolwiek porównując trenerów, stawianie Probierza nad Stokowcem nie pokazuje historii w pełnym świetle. Probierz w Lechii nie zaistniał, po nieudanych mocarstwowych planach odszedł z klubu po 9 miesiącach. Stokowiec, obejmując zespół z gorszego położenia, wyprowadził go na prostą i doprowadził do najlepszego sezonu w dziejach. Odwrotnie było w Jagiellonii – brylował Probierz, podnosząc Puchar Polski, a popiołem głowę sypał Stokowiec, którego zwolniono po kilku miesiącach.

Z tym dywagowaniem to trochę jak wśród zwaśnionych narodów – każdy ma swoją wersję historii. Ci wierzący w Lechię przypomną, że Cracovia nie grała nigdy w finale Pucharu Polski. Ci mniej przychylni drużynie przypomną ostatnie mecze między Cracovią i Lechią. Jedni i drudzy zapomną, że teraz areną będzie Lublin, kibiców zasiądzie mało, a Puchar Polski rozgrywać będziemy w warunkach letnich, dawno po prawowitym końcu sezonu i pewnie trofeum wzniesie ta ekipa, która lepiej zniosła oswajanie tempa ostatnich dwóch miesięcy. Stokowiec dbał o regenerację – rotował środkiem pola, sprawdzał też Dymerskiego, Żuka, a nawet Udovicicia. Jeśli Probierz „rozpracował” Lechię, to na pewno Stokowiec „zapracował” na komfort swoich piłkarzy.

Pachnie długim remisem, długim wieczorem i późnymi rozstrzygnięciami.

 Włodzimierz Machnikowski i Paweł Kątnik
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj