Kolejny słaby początek i kolejna dobra reakcja. Trefl pozostaje w walce o drugie miejsce w tabeli

Siatkarze Trefla nadal liczą się w walce o drugie miejsce w tabeli na koniec sezonu zasadniczego. Gdańszczanie w meczu z GKS-em Katowice znów mieli problemy na początku spotkania, ale raz jeszcze pokazali świetną reakcję na trudne wydarzenia. Najpierw odrobili straty, a potem wygrali, kasując komplet punktów. Pierwszy set meczu z GKS-em od początku nie układał się po myśli gospodarzy. Remis był tylko na samym początku, a od 1:1 inicjatywę mieli katowiczanie. W swoim najlepszym momencie prowadzili pięcioma punktami, generalnie utrzymywali bezpieczny dystans i spokojnie wygrali 25:21.

KLUCZOWA KOŃCÓWKA

Trudna była też druga partia, bo i ona początkowo układała się raczej po myśli gości, ale mocny atak Moritza Reicherta, a następnie pomyłka Jakuba Jarosza sprawiły, że był remis 11:11. Trefl się przebudził, zaczął przejmować inicjatywę, ale tak naprawdę największe znaczenie miała sama końcówka. Od stanu 21:21 przestało się powodzić gościom, którzy w dwóch akcjach z rzędu popełnili błędy. Po przerwie na żądanie ich trenera zdobyli jeszcze punkt, ale dwie kolejne akcje to zepsuty serwis przyjezdnych i skuteczny atak Bartłomieja Lipińskiego. W meczu był remis 1:1.

Kolejny słaby początek gospodarze zaliczyli w trzeciej partii, bo dopiero co wrócili na parkiet, a już mieli trzypunktową stratę. Ruszyli do jej odrabiania, ale na dwa z rzędu zdobyte oczka rywale odpowiadali tym samym i utrzymywał się status quo. Coś drgnęło przy stanie 11:14. Michał Winiarski poprosił o przerwę, a chwilę po niej jego zespół zanotował dwa punktowe dublety, z czego trzy punkty były zasługą Mariusza Wlazłego, a w ten sposób gospodarze wyrównali na 16:16. Znów ważna była końcówka, ale tym razem nieco krótsza – od 22:22. Zapunktował Lipiński, asem serwisowym niespodziewanie popisał się Bartosz Pietruczuk, a następnie wymiana ciosów przyniosła koniec seta – 25:23 dla Trefla.

W KOŃCU SPOKOJNIE

Czwarta partia w końcu od początku była pod kontrolą gospodarzy. Dominacji nie oglądaliśmy, ale bezpieczne „trzymanie” przebiegu spotkania w garści już tak. Kiedy zrobiło się goręcej, np. przy stanie 12:11, gospodarze szybko dorzucali dwa punkty z rzędu i było spokojniej. W najlepszym momencie przewaga była pięciopunktowa, a skończyło się tylko nieco skromniej – 25:21 i w całym spotkaniu 3:1.

Trefl znów pokazał, że potrafi sobie poradzić z trudniejszymi momentami, wie, jak odrabiać straty i będzie się liczył do samego końca. Gdańszczanie w sezonie zasadniczym rozegrają jeszcze dwa spotkania, do drugiego w tabeli Jastrzębskiego Węgla, który zagra jeszcze trzykrotnie, tracą trzy punkty. Wszystko może się jeszcze zdarzyć.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj