Nagroda, której w zeszłym roku nie dało się odebrać. Trefl marzy o kolejnym pucharze

Kolejną przygodę z Pucharem Polski rozpoczynają siatkarze Trefla. Gdańszczanie znów dobrze spisali się w pierwszej rundzie sezonu ligowego i dzięki temu awansowali do ćwierćfinału. W nim zagrają z PGE Skrą Bełchatów. – Pojedziemy z przekonaniem, że możemy walczyć – przekonuje trener Michał Winiarski. Puchar Polski to dla Trefla rozgrywki szczególne. Gdańszczanie do ćwierćfinału wchodzą niemal etatowo. W dodatku nie zadowalają się jedynie dyplomem za udział. Po raz pierwszy triumfowali w 2015 roku, ten sukces powtórzyli też w 2018, co było dużą niespodzianką, by nie powiedzieć sensacją. Na podobną historię kibice liczyli w zeszłym sezonie. Gdańszczanie grali dobrze, czaili się za czołówką i szykowali się do wyjazdu na turniej finałowy PP. Te plany – jak wiele innych – zniweczyła jednak pandemia. Teraz może nadarzyć się okazja do „naprawienia” nieudanej historii.

„ZALEGŁY” BONUS

– Drugi rok z rzędu awansowaliśmy do najlepszej szóstki po pierwszej rundzie i drugi rok z rzędu Puchar Polski jest dla nas nagrodą. To jest dla nas bonus, z którego w zeszłym roku nie mogliśmy skorzystać, bo turniej finałowy został odwołany. Mam nadzieję, że w tym roku pokażemy dobrą siatkówkę i tym razem pojedziemy – mówi nam trener Trefla Michał Winiarski.

Trefl w tym roku grał już z PGE Skrą i poradził sobie znakomicie. Bartłomiej Lipiński i Mariusz Wlazły zbombardowali rywali, co dało zwycięstwo 3:1. Nie znaczy to jednak, że gdańszczanie będą faworytem. Bełchatowianie w ostatnich pięciu meczach PlusLigi zdobyli komplet punktów, a przegrali tylko trzy sety. Trefl z kolei bywa chimeryczny, więc w roli faworyta trzeba obsadzić gospodarzy. – Pojedziemy z przekonaniem, że możemy walczyć. Nie mamy nic do stracenia – zaznacza Winiarski.

Początek meczu PGE Skra – Trefl w środę o 17:30.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj