Generalnie niewiele osób wie o mnie dużo. Do tej pory nie było zbyt wielu okazji do wywiadów. Jestem spokojnym człowiekiem, pochodzę z Gdyni – to pewnie kibice wiedzą. (śmiech) Nie wiem, co jeszcze powiedzieć.
Kończysz trening, bierzesz prysznic, przebierasz się i co dalej? W domu oglądasz mecze innych drużyn, grasz na PlayStation, gotujesz, idziesz na Monciak podrywać dziewczyny? Co robisz w wolnym czasie?
Piłki za dużo nie oglądam, na pewno nie tak nałogowo, jak niektórzy zawodnicy. Jeżeli chodzi o sport, interesuję się Formułą 1, lubię też obejrzeć tenis.
Masz ulubionych sportowców?
Formułę 1 zacząłem oglądać bardzo intensywnie dwa lata temu, ale nadal nie mam ulubionego kierowcy. Jeżeli musiałbym wybierać, to byłby to chyba Lewis Hamilton.
Podobnie jest w piłce? Nie masz swoich idoli?
Można powiedzieć, że takim trochę idolem stał się ostatnio Ben Foster. Głównie przez jego kanał na Youtubie, gdzie pokazuje kulisy treningów i meczów. Bardzo ciekawie przedstawia angielską piłkę nożną.
To pewnie też „Prosto w Szczenę” Ci się podoba?
Tak, też oglądałem, a kanał Bena Fostera zainspirował mnie do kibicowania Watfordowi. To im kibicuję poza Arką.
Wracając do Formuły 1. Bardzo dużo mówiło się o tym sporcie po premierze serialu na Netflixie. Pochłaniasz też właśnie seriale, filmy czy książki?
Tak, bardzo dużo seriali oglądam. Teraz kończę House of Cards. W ostatnich latach obejrzałem mnóstwo seriali z różnych gatunków.
Zapytamy o rzeczy z przeszłości. Co mówi Ci trening podciągania się?
(śmiech) Kojarzy mi się to z juniorami. Przez kilka dobrych lat nie potrafiłem się podciągnąć ani razu. To było moją słabością, ale poprawiłem to i już umiem się podciągać. Koledzy docinali, było wesoło, kiedy wisiałem na drążku i nie mogłem się podciągnąć.
To zdradź teraz patenty na ważenie się w klubie.
(śmiech) No, kilka patentów jest, ale zostawię je dla siebie! Problemów z wagą nie mam, ale sposoby zostały wypracowane, są w zanadrzu.
Filip Starzyński w „Foot Trucku” opowiadał, że pojechał na kadrę, nie potrafił się podciągać, a potem wszedł na salę Łukasz Piszczek i robił muscle upy. Kiedy Ty zacząłeś pracować nad tą słabością?
Trenerzy zwracali mi na to uwagę, a ja zawsze starałem się udowodnić trenerom, że potrafię zrobić rzeczy, o których mówili. Jeżeli zwrócił uwagę, że nie potrafię kopnąć lewą nogą, robiłem wszystko, żeby jak najszybciej ten element poprawić. Tak było z wszystkim.
A Twoim zdaniem bramkarz powinien chodzić na siłownię i być opakowany mięśniami?