Lechia – Piast. Czas na bitkę o podium i marzenia, czy Saief dostanie jeszcze szansę?

Wygrany niczego jeszcze nie osiągnie, ale przegrany może już przestać się łudzić. Lechia i Piast mają tyle samo punktów, ale wciąż ich dystans do Rakowa Częstochowa jest dość duży. Zwycięzca sobotniego starcia zrówna się punktami z częstochowianami, ale tylko w przypadku jeśli oni zgubią punkty z Lechem Poznań. Trener Piotr Stokowiec reklamuje, że będzie to mecz kolejki, a on sam wespół z podopiecznymi ostrzy sobie zęby na rywalizację z Piastem. Obie drużyny dostarczały w przeszłości sporo emocji grając przeciw sobie, by wspomnieć choćby minimalnie wygrane przez Lechię starcie w ćwierćfinale Pucharu Polski poprzedniej edycji. Lechia lubiła zawsze mierzyć się z Piastem, wychodziło jej to w ostatnim czasie nader dobrze, ale tę statystykę popsuł jesienny mecz w Gliwicach po którym Piast zaczął piąć się w górę tabeli. Wówczas gole padały w pierwszych dwóch kwadransach, a autorami byli Świerczok i Czerwiński.

CEESAY WRACA

 
W Piaście nic się przez ten czas nie zmieniło. Nadal obaj wymienieni stanowią o sile zespołu i to ich doświadczenie oraz umiejętności będą największym wyzwaniem dla biało-zielonej jedenastki. W Lechii mogą otworzyć się nowe możliwości, bo jeśli wierzyć Piotrowi Stokowcowi, przeciwko Piastowi może wystąpić Joseph Ceesay, nieobecny od lutowego spotkania ze Stalą Mielec. Przydałby się z pewnością, bo o ile lukę po nim wypełnił wracający do formy Żarko Udovicić, o tyle Lechia nadal ma problem z obsadą prawego skrzydła, gdzie z konieczności nominalnie ustawiany jest Łukasz Zwoliński.

IDĄ „ŁEB W ŁEB”

Biało-zieloni od pucharowej wpadki przeciwko Puszczy Niepołomice notują niemal równie imponującą serię, co ich sobotni przeciwnik. Ostatnie osiem meczów gdańszczan to pięć zwycięstw, dwa remisy i zaledwie jedna porażka. W przypadku Piasta to aż sześć zwycięstw, jeden remis i jedna porażka. Temu drugiemu jednak doliczamy „wybryk” kiepskiej natury przeciwko Arce Gdynia. Oglądaliśmy to z trybun i widzieliśmy potwornie nieskutecznych gliwiczan, marnujących fatalnie to, co wypracowali dobrymi akcjami ofensywnymi. Piastowi zdarzyła się zadyszka niespotykana wcześniej w lidze. Mimo to, trener Stokowiec wie, jak trudno będzie znaleźć słabe punkty rywala. – Piast to solidna defensywa, a małą liczbę straconych bramek zawdzięcza głównie filarom – solidnemu bramkarzowi, a w obronie Czerwińskiemu, Hukowi i Malarczykowi. Mają też dobrych defensywnych pomocników, bardzo doświadczonych zawodników w środku pola, sporo polotu dają też młodzi zawodnicy na skrzydłach. I jest bardzo skuteczny Kuba Świerczok – wyliczył szkoleniowiec Lechii.

TEST SAIEFA, CEESAY NIEWIADOMĄ
 
Jaką więc Lechię zobaczymy w sobotę? Stokowiec zapewnił, że ma plan i pomysł, ale próżno rozszyfrować jego koncepcję na godziny przed meczem. Raczej postawi na trio Biegański – Kubicki – Makowski kosztem Macieja Gajosa. To oznaczałoby powtórkę z ustawienia przeciwko Ślaskowi z Ceesayem i Zwolińskim na skrzydłach i Flavio w ataku. Może także ponownie minuty dostanie Kenny Saief, dla którego może to być ostatni test przydatności bo Amerykanin zawodzi i w ostatnich czterech meczach nie miał miejsca w podstawowym składzie, a jego wejścia z ławki też niewiele wnosiły.

 
Paweł Kątnik
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj