Pięć meczów, cztery zwycięstwa z rzędu i jeden remis na otwarcie. Bilans bramkowy 13:4. Najświeższe trofeum to skalp mistrza Polski i w nagrodę pozycja wicelidera ekstraklasy. Piłkarze Lechii pod wodzą nowego szkoleniowca Tomasza Kaczmarka spisują się znakomicie. Co jest tego przyczyną?
Krzysztof Brede w Lechii był filarem obrony oraz asystentem trenerów Bogusława Kaczmarka i Michała Probierza. Na własny rachunek prowadził Chojniczankę i Podbeskidzie Bielsko-Biała, z którym awansował do ekstraklasy.
Krzysztof Brede i Włodzimierz Machnikowski (fot. Radio Gdańsk/Tymoteusz Kobiela)
SPOJRZENIE Z DYSTANSU
Po zwolnieniu zdążył już odpocząć i powoli przymierza się do powrotu na ławkę trenerską. Pojawiają się już propozycje, ale nie są na tyle atrakcyjne, by przebić świadczenia wynikające z wciąż obowiązującego kontraktu z Podbeskidziem. Na razie 40-letni zaledwie szkoleniowiec ma zatem czas, by na ligową piłkę patrzeć z dystansu.
– Nie można mówić o fenomenie Tomasza Kaczmarka. Przejął zespół o dużym potencjale i dobrze przygotowany do sezonu. Z pewnością działa efekt świeżości po pewnym zmęczeniu materiału ponad dwuletnią pracą Piotra Stokowca. Trwa „miesiąc miodowy” i oby trwał jak najdłużej. Mecz z Legią był jednym z najlepszych w ostatnich latach. Należy się cieszyć i nie wyciągać zbyt daleko idących wniosków – mówi w radiowej Dogrywce Krzysztof Brede.
Posłuchaj rozmowy:
Włodzimierz Machnikowski/raf