Hubert Adamczyk: Ludzie często mecz oglądają „jednym okiem” i wydają opinie. Nie czytam niczego na swój temat

Hubert Adamczyk od początku sezonu rozdaje karty w Arce. Jest centralną postacią zespołu, prowadzi w klasyfikacji najlepszych asystentów całej ligi, sam też czterokrotnie trafił do siatki. Rozmawiamy z nim o świetnym początku, który był nieco zaskakujący, problemach Arki, krytyce kibiców, graniu w piłkę z Bedoesem i wielu innych wątkach. Zapraszamy na kolejną rozmowę z cyklu Znajomi Ze Słyszenia. Świetny początek Adamczyka w Arce był delikatnym zaskoczeniem. Opinię wyjątkowo utalentowanego gracza miał od dawna, ale w Polsce potwierdził ją ostatnio trzy lata temu w GKS-ie Tychy. W ekstraklasie przebić się nie potrafił. – W Wiśle Płock nie grałem już tak regularnie. Pierwsze pół roku straciłem przez kontuzję, w kolejnej rundzie dostałem kilka szans, które jako tako udało się wykorzystać. Pojawiła się propozycja przedłużenia kontraktu, zrobiłem to, ale tylko na rok. Wiedziałem, że różnie bywa w ekstraklasowych klubach, a w dodatku w Płocku co sezon dochodziło do wielu zmian. Nie żałuję takiej decyzji, bo dzięki niej znalazłem się w Arce – tłumaczy nam pomocnik.

HUBERT ADAMCZYK BYŁ GOŚCIEM ZNAJOMYCH ZE SŁYSZENIA. CAŁEJ ROZMOWY POSŁUCHASZ TUTAJ:

W Arce z miejsca stał się ważnym ogniwem. Dopisuje mu zdrowie, forma też jest bardzo wysoka. Wszystko złożyło się na bardzo elegancką całość. – Poprzedni okres naznaczony był kontuzjami czy nieregularną grą. Nie dziwię się, że oczekiwania nie były zbyt duże. To, jak wyglądam teraz, nie jest dla mnie zaskoczeniem, bo wiem, co mogę dać zespołowi. Drużyna jest nastawiona na szybką i techniczną grę, dlatego dobrze się w niej odnajduję – argumentuje Adamczyk.

Pomocnik ma dopiero 23 lata, ale wiele już w piłce widział. Zaczynając od Chelsea, o której opowiedział już wszystko co mógł, przez Cracovię, Olimpię Grudziądz, GKS Tychy i Wisłę Płock, po Arkę. Doświadczenie ma naprawdę spore.

„NEGATYWNE KOMENTARZE MNIE NIE RUSZAJĄ”

Z Adamczykiem porozmawialiśmy też o krytyce, której ostatnio raczej nie doświadcza, ale wcześniej częściej się nią spotykał. – Nie czytam nic na swój temat, robię tak od bardzo dawna i chyba na tej ścieżce pozostanę. Czasami nie ma sensu tego czytać, komentarze po nieudanych meczach są negatywne i nie wpływa to dobrze na zawodników – przekonuje pomocnik. – Negatywne komentarze nigdy mnie nie ruszały, mam świadomość, że nie wszyscy mają pojęcie o tym, o czym piszą. Pozytywne rzeczy na pewno jakąś przyjemność sprawiają przez moment, ale na nich też się nie skupiałem, bo wiem, jakie mam mankamenty i staram się je korygować – dodaje.

W ostatnim czasie do opinii i komentarzy dziennikarzy najmocniej odniósł się Luis Enrique. „Nie czytam prasy sportowej, nie oglądam telewizji, nie słucham radia. Uważam, że wiem o piłce zdecydowanie więcej niż większość tych, którzy wypowiadają się na temat reprezentacji” – mówił selekcjoner reprezentacji Hiszpanii. Podobne odczucia ma Adamczyk. – Nie daję ludziom tego do zrozumienia, kiedy tak myślę. Większość zawodników ma z tyłu głowy, że kibice czy inne osoby, które nie zajmują się piłką na co dzień, mają wyrobione zdanie, nie wiedząc, jak to faktycznie jest na boisku. Często komuś coś się nie spodoba, „jednym okiem” ogląda mecz i wydaje opinie na temat zawodnika. To jest standard – mówi Adamczyk.

Pomocnika Arki raczej nie zobaczymy jednak w kłótni z dziennikarzem czy kibicem. – Każdego kibica trzeba szanować i nie warto odpowiadać na zaczepki czy krytykę. Ci ludzie bezpośrednio wspierają klub, chodzą na mecze. Mi nie zdarzyło się wejść w głębszą dyskusję z kibicem, ale byłem parę razy tego świadkiem i nigdy nie kończyło się to dobrze dla żadnej ze stron – tłumaczy.

Rozmowy z Hubertem Adamczykiem możesz posłuchać także tutaj:

Tymoteusz Kobiela i Paweł Kątnik
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj