Polscy żeglarze w tym roku sięgnęli klasy światowej. Prezes PZŻ: nie zamierzamy spocząć na laurach

W 2021 roku polscy żeglarze zdobyli srebrny medal olimpijski, stawali także na podium mistrzostw świata i Europy. – W nowy rok możemy wejść z podniesionym czołem, ale nie zamierzamy spocząć na laurach – powiedział prezes Polskiego Związku Żeglarskiego Tomasz Chamera.

– To był bardzo udany rok dla polskiego żeglarstwa. Na igrzyskach w Tokio w klasyfikacji związków uplasowaliśmy się ex-aequo z wioślarzami na trzeciej pozycji, za lekkoatletami i kajakarzami. Biorąc pod uwagę wyniki sportowe, możemy w nowy rok wejść z podniesionym czołem. Oczywiście nie zamierzamy tymi sukcesami się zachłystywać i spocząć na laurach. Wiemy, że czeka nas sporo pracy, bo mamy wiele do zrobienia. Także w kwestii upowszechniania żeglarstwa, które w dużej mierze realizujemy za sprawą programu PolSailing – stwierdził Chamera.

Na igrzyskach w Tokio srebrny medal w klasie 470 wywalczyły Agnieszka Skrzypulec i Jolanta Ogar, w marcu w Vilamourze Zofia Klepacka była trzecia w mistrzostwach Europy w windsurfingowej klasie RS:X, we wrześniu w Salonikach w klasie 49er mistrzami Starego Kontynentu zostali Mikołaj Staniul i Jakub Sztorch, a Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński zajęli trzecie miejsce.

WYNIKI NASZYCH ZAWODNIKÓW

– Bez wątpienia objawieniem tego sezonu są Mikołaj i Jakub, którzy mają dopiero 21 lat. Piękny sukces odnieśli już w lipcu w Gdyni, gdzie zostali mistrzami świata juniorów. Z kolei w listopadzie na seniorskich mistrzostwach świata w Omanie uplasowali się na dziewiątej pozycji – przypomniał.

W Al-Mussanah siódme miejsce zajęli Przybytek i Kołodziński, dla których był to ostatni wspólny start w karierze. Ten duet miał okazję rywalizować na trzech igrzyskach – w Londynie w 2012 roku przypadła mu 13. lokata, cztery lata później w Rio de Janeiro ósma, a w Tokio dziewiąta.

– Paweł podjął pracę w związku jako trener w juniorskim skiffie, został ponadto wybrany do Komisji Zawodniczej World Sailing. Z kolei Łukasz jest zdeterminowany, aby nadal startować w regatach i mamy pomysł na nowego załoganta. W tej klasie jest spora rywalizacja, bo nadal pływają Dominik Buksak i Szymon Wierzbicki, czyli piąta załoga ostatnich mistrzostw świata, a po piętach starszym kolegom starają się deptać Adam Głogowski i Maciej Krusiec oraz Tytus Butowski i Łukasz Machowski – przyznał Chamera.

Prezes PZŻ podkreślił wyczyn Agaty Barwińskiej w klasie ILCA 6 (wcześniej Laser Radial). 26-letnia zawodniczka SSW MOS Iława nie wzięła co prawda udziału w igrzyskach w Japonii (rywalizowała tam Magdalena Kwaśna – reprezentantka ChKŻ Chojnice zajęła w stawce 44. żeglarek 17. lokatę), ale na początku października w Bułgarii została mistrzynią Europy (rok temu w Gdańsku stanęła na najniższym stopniu podium), natomiast na początku grudnia w Al-Mussanah była druga w mistrzostwach świata.

Minimalnie uległa Emmie Plasschaert – przy punktowym remisie o triumfie Belgijki zadecydowała większa liczba wyższych lokat.

OSIĄGNIĘCIA NA SKALĘ ŚWIATOWĄ

– Na sukces w mistrzostwach świata w konkurencjach olimpijskich musieliśmy czekać ponad cztery lata. W 2017 roku w Salonikach złoty medal w klasie 470 zdobyła Agnieszka Skrzypulec, która pływała wówczas z Irminą Mrózek Gliszczynską. Dodajmy jeszcze osiągnięcia w kitesurfingu, czyli nowej olimpijskiej klasie, Julii Damasiewicz, która w połowie grudnia wywalczyła w Omanie srebrny medal młodzieżowych mistrzostw świata World Sailing, natomiast w lipcu we Włoszech została mistrzynią świata juniorek do lat 19 – dodał.

Na igrzyskach Paryż 2024 żeglarze walczyć będą o olimpijskie laury w Marsylii.

– Ten akwen nie stanowi specjalnej zagadki i nie powinien nas niczym zaskoczyć, bo przecież od lat zawodnicy ścigają się w pobliskim Hyeres. Przygotowania do igrzysk są zaawansowane, bo mamy już bazę w Marsylii, gdzie będziemy trenować, na dniach planujemy też powołać zespół ds. przygotowań olimpijskich, który ma przeanalizować wcześniejsze krajowe kwalifikacje. Ustalić co się sprawdziło, co szwankowało i określić jak powinny przebiegać kolejne wewnętrzne eliminacje – wyjaśnił.

NAJBLIŻSZE IGRZYSKA

Na najbliższych igrzyskach żeglarze ponownie rywalizować będą o komplet 10 medali. Do lamusa przeszła najstarsza olimpijska klasa Finn (mężczyźni ścigali się w niej nieprzerwanie od igrzysk w Helsinkach w 1952 roku), natomiast windsurfingową klasę RS:X (na igrzyskach od 2008 roku) zastąpi mniej wymagająca pod względem fizycznym iQFoil.

W klasie 470 pływać będą załogi mieszane (od 1988 roku kobiety i mężczyźni pływali osobno), doszła także Formula Kite kobiet i mężczyzn. Zmniejszona została ponadto liczba uczestników – z 350 w Tokio do 330, ale po raz drugi z rzędu w równej liczbie kobiet i mężczyzn.

– Mamy duże nadzieje na udany wynik sportowy, ale mądrzejsi będziemy po przyszłym sezonie, a nawet w 2023 roku. Z 10 konkurencji aż pięć zadebiutuje na igrzyskach. Mamy wielu wybitnych, a także młodych, ambitnych i zdolnych do podjęcia rywalizacji z najlepszymi zawodników. Trzeba jednak mieć świadomość, że światowa czołówka nie będzie zasypiać gruszek w popiele. W klasach, w których nie osiągaliśmy ostatnio sukcesów, czyli Nacra 17 oraz ILCA 7, muszą pojawić żeglarze zdeterminowani i gotowi do treningu pięć-sześć dni w tygodniu. Jeśli takich nie znajdziemy, to nie mamy czego w tych konkurencjach szukać – ocenił

PROBLEMY SPRZĘTOWE

Chamera przekonuje, że najwięcej niewiadomych, wynikających także z problemów sprzętowych, jest w nowych klasach.

– Pod względem wyposażenia Formuła Kite wygląda lepiej od klasy iQFoil, w której dopracowania wymaga dystrybucja sprzętu i jego dostępność. Poza tym w iQFoil mamy na razie do czynienia z pospolitym ruszeniem deskarzy z całego świata. Przypomina to sytuację po igrzyskach w 2004 roku w Atenach, po których klasa RS:X zastępowała Mistrala – zauważył.

– Gotowa do podjęcia rękawicy jest również Zofia Klepacka. Z kolei wśród mężczyzn progresu oczekujemy od Pawła Tarnowskiego, Radosława Furmańskiego, Piotra Myszka oraz Michała Polaka, który i tak poczynił ostatnio spory postęp. Jestem przekonany, że żeglarze, którzy do tej pory z powodzeniem ścigali się w klasie RS:X, nadawać będą niebawem ton rywalizacji w nowej olimpijskiej konkurencji – podsumował.

50-letni działacz uważa, że ostatnimi wynikami nie należy zbytnio się sugerować ani przykładać do nich zbyt dużej wagi. Na razie Polacy nie odgrywają w klasie iQFoil liczącej się roli, ale wierzy, że niebawem zmieni się to na ich korzyść. Z biało-czerwonych najlepiej radzi sobie Maja Dziarnowska, która w ostatnich mistrzostwach świata zajęła 10., a w czempionacie Starego Kontynentu 11. miejsce.

PAP/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj